Przejdź do głównej zawartości


Niebezpieczniku, fediwersum to najlepsze antidotum w świecie social mediów


Kilka dni temu (2024.02.02) odbyła się dyskusja (jeżeli nawet nie powiedzieć, że drama) między redaktorem naczelnym Niebezpiecznika (Piotrem Koniecznym), a rozpoznawalną częścią polskiego fediwersum.

Sam Niebezpiecznik, i tutaj będę naprawdę szczery, ma naprawdę niezłe teksty. Ostatnio wpadł mi w oko artykuł na temat najczęstszych błędów komponowania okienek do resetowania hasła, i nie mam do niego zastrzeżeń. Jednak chciałbym skierować ten artykuł w szczególności do samego Piotra Koniecznego, żeby przedstawić swoją wizję. Co z tym zrobi – to już jego suwerenna decyzja, i ja nie będę miał nic do gadania w tej sprawie.

Dzisiaj dowiedziałem się o kolejnym kraju, którego rząd uruchomił oficjalną instancję Mastodona. Jest nim Francja. Tym samym dołącza do na razie niewielkiej, ale powoli rosnącej garstki krajów europejskich mających swoje oficjalne konta w fediwersum. Z niecierpliwością czekam, aż Polska będzie jednym z nich, i dobrze by było żebyśmy to my byli jednym z pierwszych. Obecnie w fediwersum mamy instancje holenderską, niemiecką, i właśnie francuską. Jeżeli są inne, dajcie znać – dodam je.

Czy istnieje hejt/nazizm/itp. w fediwersum?


TL;DR: niestety, istnieje. Zresztą jak wszędzie indziej.

Jest jednak jedno “ale”: w fediwersum postawiono na rozproszoną moderację. Dzięki temu administratorzy swoich instancji mogą decydować, co dla danej instancji jest dobre. I tak mając swoją instancję mógłbym zadecydować, że np. pisanie dobrze o wybieraniu studiów jako dalszego etapu edukacji jest niezgodne z regulaminem, który ja sam ustaliłem. Z kolei druga instancja może mieć kompletnie odwrotną zasadę.

Rozproszona moderacja jest w mojej opinii dużo bardziej skuteczna, gdyż działa ona na zasadzie wzajemnej pomocy.

Każda instancja ma swoje odrębne zasady – lecz wiele osób prowadzących publiczne instancje się generalnie zgadza co do zasady takiej jak “trzymanie dyskusji na poziomie”. Z mojego punktu widzenia hejtu, czy tym bardziej treści gloryfikujących systemy totalitarne (to drugie jest nawet nielegalne w Polsce!) nie widziałem, gdyż instancje, które to robią, są u mnie zablokowane – a jeżeli nie, to staram się działać jak najszybciej.

Dzięki temu, gdybym miał otworzyć się na swoich znajomych dopiero zaczynających przygodę z fediwersum – mogą oni to zrobić już w miarę przygotowanym środowisku.

Po co w ogóle powstał ten post?


Z jednego względu: żeby pokazać, że fediwersum nie jest tylko dla (tutaj cytat) “wąskiej grupy zapaleńców/fascynatów”.

W moim odczuciu takie pisanie jeszcze bardziej zniechęca generalną publikę do rejestrowania się na Mastodonie, albo chociaż jego obczajenia (w końcu do przeglądania postów zazwyczaj nie trzeba się rejestrować, ale to już zależy od administratora instancji – u mnie jest loginwall z tego względu, że wszelkie posty, które trafiają na moją instancję, nie będą mogły być wykorzystywane w nie do końca etycznych modelach LLM, takich jak GPT od OpenAI).

Oczywiście warto wspomnieć, że administrator np. publicznej instancji raczej zdecyduje się domyślnie otworzyć instancję dla osób niezarejestrowanych. Niemniej jednak, po rejestracji można dostosować, czy chcemy być indeksowani przez np. Google'a czy Binga (i tutaj się przyznam, nie, jeszcze nie indeksuję instancji Mastodona mimo obietnicy którą złożyłem kilka miesięcy temu – brakuje mi na rozwój wyszukiwarki czasu i chęci, żeby poprawić skrypty indeksujące).

Fediwersum jest jedną z dość rzadkich szans na odbicie większej części internetu od Marka Zuckerberga czy innych miliarderów działających w obszarze mediów społecznościowych. Jeżeli więc nie będziemy ciągle stawiać oporu, tylko przechodzić stopniowo na fediwersum, to istnieje realna szansa sukcesu. O tym, jak fediwersum działa, napisałem w tym artykule – i możliwie najbardziej starałem się, żeby ukazać to w sposób przystępny dla osób nietechnicznych.

Według ankiety przeprowadzonej przez Roni Laukkarinen na Mastodonie, najwięcej osób oddało głosy na 3 podstawowe argumenty: brak reklam, brak zależności od jednej gigakorporacji, oraz brak algorytmów z korpomediów. Poniżej wykres, który przetłumaczyłem na potrzeby tego bloga na język polski:

Wykres ankiety dotyczącej najczęstszych powodów wybrania fediwersum jako nowego cyfrowego domu

Według mnie nie są to tylko “zapaleńcy”, tylko ci, którzy mieli dość Facebooka / Instagrama / itp., i zamiast publikować materiały w stylu “o nie, na fejsbuku skamy som, ale moderacja nie zdejmuje chlip chlip”, postanowili spróbować nowej rzeczy. Podobnie jak z Facebookiem, posiadanie konta w fediwersum jest całkowicie opcjonalne. Bo nawet Facebook jest bezużyteczny bez treści tworzonych przez ludzi.

W mojej opinii powinniśmy przestać się skupiać na tym, jak dany serwis maksymalizuje zysk, tylko na tym, co faktycznie dany serwis chce nam dać.

Kontakt, wsparcie itp.

Kontakt, wsparcie itp.



Czym jest to cholerne fediwersum?! (wersja dla nietechnicznych)


Parę przykładów z życia codziennego: – Przesyłkę możemy wysłać nie tylko Pocztą Polską, ale też za pomocą Paczkomatów, Orlen Paczki, czy automatów Allegro One. – E-maila możemy wysłać wszystkim niezależnie od tego, gdzie się znajdujemy (tj. w jakim serwisie mamy konto, albo pod jaką domeną, jeżeli ją posiadamy). Jest to jeden z niewielu protokołów, który przedstawił jak może wyglądać zdecentralizowana komunikacja (choć jak jest naprawdę, niestety wiemy). – Międzynarodowe, jak i krajowe przelewy bankowe są możliwe dzięki standardowi SWIFT. Nie trzeba mieć konta w tym samym banku co druga osoba, żeby móc wysłać czy otrzymać pieniądze.

Zapytacie pewnie, jak fediwersum łączy się z 3 powyższymi przykładami? Właśnie dochodzimy do sedna. Ponieważ fediwersum nie jest, jak się może na początku wydawać, kolejną niszową platformą. Jest to pieszczotliwe określenie na standard (protokół) noszący oficjalnie nazwę ActivityPub.

Za pomocą tego protokołu interoperacyjność jest możliwa między wieloma instancjami Mastodona, Pleromy, Akkomy, Misskeya, Foundkeya, PeerTube'a, Pixelfeda, WriteFreely, Calckeya, Friendiki... i w sumie przestałem liczyć, jest tego tyle, że głowa mała. Więc jak się w tym wszystkim połapać? Wyobraźcie sobie, że jest to nowe wcielenie e-maila – tyle że został on tak zaprojektowany, że działa on w świecie mediów społecznościowych.

I tak – mogę dokonywać z, powiedzmy, Mastodona, interakcji z filmami z PeerTube'a, obrazkami z Pixelfeda, albo tekstem z innych platform do mikro/makroblogowania. To tak jakbym mógł obejrzeć na Twitterze film z YouTube'a, polubić go albo podać dalej, a nawet go skomentować – a mój komentarz się tam po prostu pojawi. Tak jak inne interakcje, których dokonałem na danym filmie.

Fediwersum jest idealny z tego względu dla zwykłych zjadaczy chleba – dotychczas trzeba było posiadać wiele kont na scentralizowanych serwisach, akceptując nie do końca zrozumiałe i rozległe regulaminy. Posiadanie konta na choćby jednym z wyżej wymienionych serwisów obsługujących protokół ActivityPub nie ogranicza nas do społeczności danej instancji (nawet, jeżeli ta, na której jesteś składa się z zaledwie kilku osób). Możemy rozmawiać z innymi z innych instancji. Nic Was nie ogranicza przed tym – wystarczy Wam zaledwie jedno konto! Oczywiście twórcy w miarę potrzeb zapewne przemyślą uruchomienie większej ilości kont na odpowiednich serwisach, niemniej do wielu rzeczy w fediwersum wystarczy 1 konto.

Mnie możecie obserwować w fediwersum – do czego gorąco zachęcam. Możecie również do mnie napisać na Matrixie, albo na mojego maila w razie pytań, albo innych nieścisłości.

Kontakt, wsparcie itp.

Kontakt, wsparcie itp.