Rocznica śmierci Dominika z Bieżunia
7 maja 2015 roku w Bieżuniu targnął się na swoje życie 14-letni Dominik Szymański, uczeń bieżuńskiego gimnazjum. Powodem samobójstwa było dręczenie go przez szkolnych rówieśników.
Dokuczano mu od pierwszej klasy szkoły podstawowej. Ze względu na spodnie, jakie nosił, bo lubił „rurki”, dlatego, że „zrobił sobie fryzurę”. Dbał o siebie, a rówieśnicy nazywali go „pedziem”. Byli i tacy, którzy go nawet szarpali. W ostatnim okresie przed śmiercią rzucano w niego kamieniami. Jak zeznawali później świadkowie, był bardzo dręczony i poniżany.
7 maja 2015 r. mama Dominika znalazła go powieszonego na sznurówkach. Chłopiec zostawił list adresowany do matki. Przepraszał ją za to, co zrobił. Mówił, że ją kocha i na pewno się jeszcze spotkają. Wypisał też nazwiska kolegów, grupując ich: „koledzy, przyjaciele, wrogowie”.
Wydawać by się mogło, że sprawa Dominika to jedna z wielu takich spraw, które dzieją się w dzisiejszym świecie. Ale jednak nie. Internetowe zło nie uszanowało pamięci zmarłego i rozpętało burzę hejtu pod jego adresem. Zakładano dziesiątki stron na Facebooku, które zohydzały pamięć zmarłego chłopca.
I co po latach prowadzenia śledztwa, a później sprawy sądowej, wyniknęło z tej tragedii? Nic! Wszyscy podejrzani zostali uniewinnieni. Dziś to już dorośli ludzie.
Dominiku, spoczywaj w pokoju.
7 maja 2015 roku w Bieżuniu targnął się na swoje życie 14-letni Dominik Szymański, uczeń bieżuńskiego gimnazjum. Powodem samobójstwa było dręczenie go przez szkolnych rówieśników.
Dokuczano mu od pierwszej klasy szkoły podstawowej. Ze względu na spodnie, jakie nosił, bo lubił „rurki”, dlatego, że „zrobił sobie fryzurę”. Dbał o siebie, a rówieśnicy nazywali go „pedziem”. Byli i tacy, którzy go nawet szarpali. W ostatnim okresie przed śmiercią rzucano w niego kamieniami. Jak zeznawali później świadkowie, był bardzo dręczony i poniżany.
7 maja 2015 r. mama Dominika znalazła go powieszonego na sznurówkach. Chłopiec zostawił list adresowany do matki. Przepraszał ją za to, co zrobił. Mówił, że ją kocha i na pewno się jeszcze spotkają. Wypisał też nazwiska kolegów, grupując ich: „koledzy, przyjaciele, wrogowie”.
Wydawać by się mogło, że sprawa Dominika to jedna z wielu takich spraw, które dzieją się w dzisiejszym świecie. Ale jednak nie. Internetowe zło nie uszanowało pamięci zmarłego i rozpętało burzę hejtu pod jego adresem. Zakładano dziesiątki stron na Facebooku, które zohydzały pamięć zmarłego chłopca.
I co po latach prowadzenia śledztwa, a później sprawy sądowej, wyniknęło z tej tragedii? Nic! Wszyscy podejrzani zostali uniewinnieni. Dziś to już dorośli ludzie.
Dominiku, spoczywaj w pokoju.
Grzegorz Jakubowski lubi to.