Kwestia podchwytliwie zadanego pytania. Jakoś dziwnie zabrakło opcji "boję się inwigilacji w internecie, ponieważ jestem człowiekiem, więc dotyczą mnie prawa podstawowe, w tym prawo do prywatności". Innymi słowy: ludzie bali się, że jak zaznaczą inaczej, zostaną posądzeni o robienie czegoś nielegalnego. Ze strony tworzących pytanie - bardzo sprytny (i zdecydowanie nieuczciwy) zabieg. W następnym pytaniu, dot. kontrolowania internetu przez państwo (czyli także dot. inwigilacji), odpowiedzi rozkładają się już inaczej.
W ogóle to dzięki wielkie za wrzucenie tego - ciekawy raport, zwykle tego typu treści gdzieś umykają i jak potem się szuka, to albo nigdzie nie ma, albo jest płatne. Ogólnie w całym raporcie jest sporo odpowiedzi wskazujących na niezdecydowanie/brak zdania - i to moim zdaniem bardzo dobra wiadomość. To znaczy, że ankietowani/e woleli wprost przyznać, że jakaś kwestia ich nie interesuje na tyle, by mieć o niej wyrobione sprecyzowane zdanie, niż że woleli postawić się w roli wszechwiedzących znawców. Czyli coś odwrotnego, niż obserwujemy w korporacyjnych socialmediach
@didleth @tomasz Pytanie po prostu bardzo ogólne. I w dodatku jego treść sugeruje, że chodzi o inwigilację przez jakie organy państwa, bo tylko z ich strony można się spodziewać konsekwencji za robienie "czegoś nielegalnego". Gdyby było pytanie zadane o inwigilację ze strony podmiotów prywatnych to podejrzewam, że wynik byłby jeszcze bardziej dramatyczny. A tak w ogóle, to czy ten tytuł raportu "[coś tam...] POKOLENIE REWOLUCJONISTÓW?" nie brzmi groteskowo w zestawieniu z większościową postawą wobec inwigilacji w internecie ?
1) pytanie z badawczego punktu widzenia nieprawidłowo zadanie. Nie łączy się 2 pytań/tez w jednym pytaniu. Chyba, że chcesz zagrać na emocjach/osiągnąć cel polityczny 2) to powiązane. Czego organy państwa nie zdobędą od podmiotów prywatnych, otrzymają od obywateli za pomocą przesłuchań, zastraszania itp. A skala państwowej inwigilacji, uwzględniając statystyki, jest naprawdę olbrzymia. Po prostu się o tym nie mówi, bycie ofiarą policji czy innych służb wciąż czeka na swoje "#metoo" Plus jeśli połączysz tę akcję chamskiego promowania Meta czy Microsoftu w Polsce (z tego co zrozumiałam to M. Cieszyński wspominał nawet o łączeniu go z mObywatelem) z proponowanymi zmianami w prawie, wedle których obcy wywiad mógłby sobie swobodnie działać w Polsce przez nikogo nieniepokojony, to robi się jeszcze ciekawiej. 3) nie brzmi, bo de facto sensowne pytanie o inwigilację w internecie nie padło, poza tym tam stoi "pęknięte pokolenie rewolucjonistów" - trzeba by zapytać autorów, co mieli na myśli. Pewnie coś w stylu młodzi = rewolucja i bezkompromisowość i "pęknięte" - bo różne postawy, ale głowy nie dam
Wątek wystąpiena J. Cieszyńskiego na Europejskim Kongresie Gospodarczym (z relacji na twitterze CyberDefence24 https://twitter.com/CyberDefence24/status/1651144820763635713): „Idziemy tą samą drogą, chcemy połączyć siły, mObywatel może być wsparty technologiami gigantów tech. Chcemy, aby AI była wykorzystywana, aby polscy obywatele zadając pytania polskiemu rządowi, mogli jak najszybciej tę odpowiedź uzyskać”. I ogólnie dużo laurek dla Microsoftu ostatnio, ze strony naszych polityków, łącznie z prezentem w postaci udostępnienia Polski jako miejsca do szpiego..., pardon, inwestycji. Btw https://bigbrotherawards.de/en/2023/microsoft
mnie już tyle razy nerwy poniosły w internecie, że teraz, dla równowagi, o ile mnie za bardzo nie poniesie to staram się zachować kulturę. Powiedzmy więc, że w kwestii oceny big techów się z panem ministrem nie zgadzam
też, ale - jak wspomniał ktoś pod moim tekście o Panoptikonie, poczucie bezpieczeństwa też jest ważne, także dla naszego zdrowia, życie w stałym lęku się na naszym stanie zdrowia odbije. Od siebie dodam: jeśli w państwie demokratycznym zaczniemy zachowywać się tak, jak w państwie totalitarnym ze strachu, że coś kiedyś stanie się nielegalne, to sami uczynimy to państwo totalitarnym i to bez pomocy władz. Demokracja to nie jest coś dane nam na stałe i imo warto o nią walczyć czynem (chociażby właśnie takim "zachowywaniem się normalnie"), a nie strachem. A z drugiej strony - sama jestem osobą, która trzymała w domu masę prywatnych czy publicznych rzeczy, które finalnie dostały się w ręce nieprzyjemnych osób niepowołanych i rozumiem, że ktoś może mieć do mnie o to pretensje. Mimo to wciąż korzystam z internetu - imo warto to jakoś przekalkulować i wypośrodkować. Niedawno szukając miejsca na pisanie tekstów na szmer, które nie mieszczą się na szmerze itp. wybrałam polską instancję, chociaż z praworządnością w Polsce wiadomo jak jest. I teraz czy powinniśmy się czepiać wszystkich tworzących polskie instancje czy korzystających z nich, bo to ludzi naraża? Ja mimo wszystko wolę założyć, że to władza nas naraża, a nie użytkownicy (czy twórcy tychże instancji). Mimo, że w imię "divide et impera" w przypadku jakiejś akcji władza będzie uważać inaczej (częściej widziałam w necie pretensje o to, że proton wydał dane aktywistów policji niż o to, że policja się ich domagała), a my niczym jej pożyteczni idioci weźmiemy w tym udział. W pełni rozumiem i popieram, że ktoś dba o swoją prywatność w internecie, ale rozumiem też ludzi, którzy tego nie robią. I (pomijając jakieś akcje typu "firma łamie RODO) nie obwiniam, bo to nie oni stanowią problem, a ja sama też, delikatnie mówiąc, święta pod tym względem nie jestem. Demokracja polega m. in. na tym, że każdy, o ile nie krzywdzi innych, nie sieje dezinformacji itp, może mówić i pisać co chce.
didleth
•W ogóle to dzięki wielkie za wrzucenie tego - ciekawy raport, zwykle tego typu treści gdzieś umykają i jak potem się szuka, to albo nigdzie nie ma, albo jest płatne. Ogólnie w całym raporcie jest sporo odpowiedzi wskazujących na niezdecydowanie/brak zdania - i to moim zdaniem bardzo dobra wiadomość. To znaczy, że ankietowani/e woleli wprost przyznać, że jakaś kwestia ich nie interesuje na tyle, by mieć o niej wyrobione sprecyzowane zdanie, niż że woleli postawić się w roli wszechwiedzących znawców. Czyli coś odwrotnego, niż obserwujemy w korporacyjnych socialmediach
2 ludzi lubi to
Kam.a ⚓ i Pierozek lubię to.
MiKlo:~/citizen4.eu$💙💛
A tak w ogóle, to czy ten tytuł raportu "[coś tam...] POKOLENIE
REWOLUCJONISTÓW?" nie brzmi groteskowo w zestawieniu z większościową postawą wobec inwigilacji w internecie ?
Kam.a ⚓ lubi to.
wolny internetudostępnił to.
didleth
•2) to powiązane. Czego organy państwa nie zdobędą od podmiotów prywatnych, otrzymają od obywateli za pomocą przesłuchań, zastraszania itp. A skala państwowej inwigilacji, uwzględniając statystyki, jest naprawdę olbrzymia. Po prostu się o tym nie mówi, bycie ofiarą policji czy innych służb wciąż czeka na swoje "#metoo"
Plus jeśli połączysz tę akcję chamskiego promowania Meta czy Microsoftu w Polsce (z tego co zrozumiałam to M. Cieszyński wspominał nawet o łączeniu go z mObywatelem) z proponowanymi zmianami w prawie, wedle których obcy wywiad mógłby sobie swobodnie działać w Polsce przez nikogo nieniepokojony, to robi się jeszcze ciekawiej.
3) nie brzmi, bo de facto sensowne pytanie o inwigilację w internecie nie padło, poza tym tam stoi "pęknięte pokolenie rewolucjonistów" - trzeba by zapytać autorów, co mieli na myśli. Pewnie coś w stylu młodzi = rewolucja i bezkompromisowość i "pęknięte" - bo różne postawy, ale głowy nie dam
Kam.a ⚓ lubi to.
wolny internetudostępnił to.
MiKlo:~/citizen4.eu$💙💛
harc lubi to.
wolny internetudostępnił to.
didleth
•Btw https://bigbrotherawards.de/en/2023/microsoft
harc lubi to.
MiKlo:~/citizen4.eu$💙💛
wolny internetudostępnił to.
didleth
•wolny internetudostępnił to.
dreiwert
•didleth
•didleth
•Od siebie dodam: jeśli w państwie demokratycznym zaczniemy zachowywać się tak, jak w państwie totalitarnym ze strachu, że coś kiedyś stanie się nielegalne, to sami uczynimy to państwo totalitarnym i to bez pomocy władz. Demokracja to nie jest coś dane nam na stałe i imo warto o nią walczyć czynem (chociażby właśnie takim "zachowywaniem się normalnie"), a nie strachem.
A z drugiej strony - sama jestem osobą, która trzymała w domu masę prywatnych czy publicznych rzeczy, które finalnie dostały się w ręce nieprzyjemnych osób niepowołanych i rozumiem, że ktoś może mieć do mnie o to pretensje. Mimo to wciąż korzystam z internetu - imo warto to jakoś przekalkulować i wypośrodkować. Niedawno szukając miejsca na pisanie tekstów na szmer, które nie mieszczą się na szmerze itp. wybrałam polską instancję, chociaż z praworządnością w Polsce wiadomo jak jest. I teraz czy powinniśmy się czepiać wszystkich tworzących polskie instancje czy korzystających z nich, bo to ludzi naraża? Ja mimo wszystko wolę założyć, że to władza nas naraża, a nie użytkownicy (czy twórcy tychże instancji). Mimo, że w imię "divide et impera" w przypadku jakiejś akcji władza będzie uważać inaczej (częściej widziałam w necie pretensje o to, że proton wydał dane aktywistów policji niż o to, że policja się ich domagała), a my niczym jej pożyteczni idioci weźmiemy w tym udział. W pełni rozumiem i popieram, że ktoś dba o swoją prywatność w internecie, ale rozumiem też ludzi, którzy tego nie robią. I (pomijając jakieś akcje typu "firma łamie RODO) nie obwiniam, bo to nie oni stanowią problem, a ja sama też, delikatnie mówiąc, święta pod tym względem nie jestem. Demokracja polega m. in. na tym, że każdy, o ile nie krzywdzi innych, nie sieje dezinformacji itp, może mówić i pisać co chce.