Polska wobec kontroli czatu
Polska wobec kontroli czatu
#Polska #kontrolaczatu #kontrolachatu #chatcontrol #CSAM #UE #inwigilacja Serwis Wired (https://www.wired.com/story/europe-break-encryption-leaked-document-csa-law/) opub...WriteFreely Polska
Kierunkowy74udostępnił to.
didleth 🇵🇱 🌈 🇺🇦 🇪🇺 ⚡
•cenobitz
•Po co prosić człowieka o podjęcie współpracy, skoro można mu podrzucić komrpomaty pedofilskie i zniszczyć życie tak, że on sam poprosi o współpracę i będzie twoim psem?
Sugeruję zmienić perspektywę, bo u nas we wschodniej jewropie jest chyba taka właśnie... smutnawa
didleth
•MiKlo:~/citizen4.eu$💙💛 lubi to.
cenobitz
•didleth
•A co do rodziców rozmawiających z dziećmi:
https://brpd.gov.pl/2021/10/25/wyniki-badan-naukowych-w-polskiej-rodzinie-jest-milosc-ale-brakuje-czasu/
Osobna kwestia to rozumienie zagrożeń płynących z cyfryzacji i tu jest nieco gorzej, ale akurat w kwestii groomingu nie widzę różnicy między współczesnym "nie wiadomo, czy pisze na czacie z rówieśnikiem" a obecnym 30 lat temu "nie wiadomo, czy pisze listy do rówieśnika". Rodzice są świadomi niebezpieczeństwa, brakuje wiedzy, jak na nie reagować. U wszystkich (rodzice, nauczyciele itp.) w zasadzie. I to nad tym należy pracować. Jeśli są warsztaty dla młodzieży - to słabe, warsztatów dla dorosłych w zasadzie nie widziałam. I raz napatoczył mi się wywiad z jakimś człowiekiem z NASK - który może zna się na socjologii czy badaniach, ale na pewno nie był pedagogiem czy psychologiem. Tutaj potrzebna jest współpraca specjalistów z różnych dziedzin, a w wielu wypadkach dominuje, w najlepszym razie, myślenie życzeniowe i wchodzenie w kompetencje ludzi, z którymi powinno się po prostu podjąć współpracę i wspólnie rozwiązywać problem. Informatyk nie musi znać się na psychologii, pedagog na informatyce.
cenobitz
•cenobitz
•didleth
•Zauważ, że takie zachowania (dzwonienie do rodzica ze skargą) mają miejsce w przypadku tylko niektórych nauczycieli. Nie bez powodu. Podobnie jak jacyś rodzice stracą cierpliwość i zamiast szukać dla dziecka nowej szkoły pozywają nauczycieli/szkołę do sądu - to sąd przyznaje rodzicom rację. Jak szkoła pozwie rodziców do sądu pierd*ląc, że dziecko jest zaniedbane, bo samo sobie szykuje ubrania, chodzi do szkoły itp. - to znów rację sąd przyznaje rodzicom. Swego czasu słyszałam prywatną wypowiedź nauczycielki jadącej po dzieciach z orzeczeniem jak właściciel plantacji po ciemnoskórych. Dość wymowne. Sprawa dotyczyła nieznanego nauczycielce dziecka - rodzice skarżyli się na brak współpracy z nauczycielką, która nie che realizować orzeczenia z poradni, za to dokumentację dziecka (wrażliwe dane medyczne) radośnie przekazuje znajomym lekarzom powołując się potem w rozmowie z rodzicem na ich zdanie, że autyzm/adhd nie istnieją. Tutaj trafiła się kompetentna dyrektorka - stanęła po stronie dziecka i rodzica. Ale to rzadkość - jak sam zauważyłeś warunki pracy nauczycieli są fatalne, więc mało kto się do tej pracy garnie i szkoły łatają byle kim. Czasami ludźmi bez podejścia, czasami zwykłymi sadystami. W myśl "zwolnię babkę, albo sama odejdzie i kogo znajdę na jej miejsce?".
A rodzice specyficzni też bywają - i tutaj już rola szkoły, żeby sytuację unormalizować. Ale nie w formie "unormalizować tak, żeby proboszcz był zadowolony" jak to w wielu przypadkach bywa. Vide chociażby: nie organizujmy halloween, bo jedna dziewczynka uważa że w dyni siedzi szatan i trzeba uszanować mniejszość i odmienność, ale jednocześnie zorganizujmy klasową wigilię z opłatkiem i kolędami, a te 3 osoby niechodzące na religię muszą zrozumieć, że jest demokracja i większość decyduje. Tutaj realnym problemem będzie nie rodzic wkręcający dzieciakowi, że dynia ma magiczne moce, a nauczyciel, który fobie rodzica narzuca całej klasie.
Telefony z dostępem do internetu zdecydowanie powinny być używane na lekcjach i to w celach dydaktycznych - właśnie po to, by zdobywać ważne kompetencje, wiedzieć, jak szukać informacji, jak rozpoznać dezinformację, ale też jak działają algorytmy uzależniające, jak dbać o higienę cyfrową itp. W przeciwieństwie do karteczek pisanych przez uczniów na lekcjach w czasach, w których my byliśmy w szkole - telefon z internetem na w sobie całą encyklopedię. Plus zostaje cała masa rzeczy pozaszkolnych - "idź dzisiaj do sąsiadki, bo muszę zostać dużej w pracy; mamo, czy mogę pójść do kolegi w odwiedziny; tato, przetrzymali nas w szkole dłużej, więc wrócę wieczorem". Czy chociażby omawiane gdzieś wywalenie 8letniego dziecka z pociągu za mało wyraźną pieczątkę na legitymacji - dziecko może odczytać nazwę stacji i powiedzieć rodzicom, gdzie jest.
Odnośnie wychowania seksualnego - owszem, to w szkole czarnkowej duży problem. Ale też nie demonizowałabym. To naturalne, że dzieci interesują się swoją seksualnością, że mogą czegoś nie wiedzieć a to, że zadają pytania czy rozmawiają na tematy, które dorosłym wydają się szokujące czy pornograficzne to akurat efekt tego, że się nie boją, bo nikt ich nie sprał na kwaśnie jabłko za zadawanie "wstydliwych" pytań. Wychowanie to proces, jeśli reakcją dorosłego będą rozmowy i tłumaczenie, a nie narzekanie na dzieci zainteresowane pornografią - to w przyszłości zaprocentuje. Bardziej bym się martwiła kolesiem w czarnej kiecce seksualizującym dzieci w imię wolności religijnej (vide "Maryja zawsze dziewica" - a wyobraź sobie, jaka by wybuchła afera, jakby historyk, zamiast prowadzić lekcję, zaczął opowiadać uczniom, że Mieszko nie był prawiczkiem i na czym to dokładnie polegało...), niż tym, że dzieci próbują rozkminić, czym jest wulwa.
MiKlo:~/citizen4.eu$💙💛
Ale z tymi telefonami na lekcjach to już przesadziłaś. Nauczyciel, używając jakichkolwiek pomocy dydatktycznych musi mieć jakąś minimalną choćby kontrolę jak uczeń z nich korzysta. A na jakiej podstawie nauczyciel miałby prawo zaglądać do PRYWATNEGO telefonu ucznia ?
@cenobitz
didleth
•2) kontrolujesz zadanie. Jeśli uczeń go nie wykonał, to znaczy, że coś w tym telefonie wyklikał źle. Analogicznie przy pracy z podręcznikiem uczeń mógł patrzeć nie na tę stronę co trzeba lub bazgrać po książce notatki zamiast szukać informacji, ale to nie powód, by delegalizować używanie w szkołach podręczników (chociaż nad tym, że ważą tonę a uczniowie muszą je ze sobą taszczyć, warto się zastanowić)
MiKlo:~/citizen4.eu$💙💛
1) Telefon to coś bardzo prywatnego (kontakty, wiadomości, fotografie itd.) - uważasz że nauczyciel powinien ,zaglądając uczniowi w telefon przy okazji np pomocy czy sprawdzania jakiś zadań, oglądać choćby przypadkiem te wszystkie prywatne rzeczy ?
2) Żeby coś zadawać czy kontrolować to pierwsze założenie, że każdy uczeń musi mieć ujednolicone środowisko. A jedyne co można zakładać ,że będzie zainstalowane na każdym telefonie to przeglądarka a nawet i ona będzie różna w zależności od OS'a. No i nie ma domyślnie w telefonach żadnych narzędzi takich jak na desktopach typu udostępnienie czy przejęcie ekranu przez nauczyciela co ogromnie ułatwia pracę z grupą - i pomoc i sprawdzanie czy ktoś się zajmuje tym czym powinien.
didleth
•2) nauczyciel nie ma "zaglądać do telefonu", a kontrolować wynik pracy
dreiwert
•2 ludzi lubi to
Kam.a ⚓ i MiKlo:~/citizen4.eu$💙💛 lubię to.