Przejdź do głównej zawartości


Słowo na #wybory
@8Petros [I Am Not Lefthanded]_
Ja nie polecam bo mimo wszystko (cytat z cytatu z linkowanego tekstu) "z punktu widzenia edukacji mas nawet najgorsza demokracja jest lepsza od najlepszej jawnej tyranii" - a my jesteśmy właśnie na najlepszej drodze, żeby za chwilę ta tyrania (no dobra... autokracja) zupełnie domknęła jakikolwiek możliwość zmiany stosunków społecznych bez przemocy.

A tak w ogóle to bardzo mnie zmęczył ten tekst bo w 99% składa się z argumentacji czemu ta demokracja (parlamentarna) jest zła, przemocowa itd... a tylko w 1% z próby wytłumaczenia kiedy mogła by zaistnieć jej lepsza (anarchistyczna) wersja. Czyli (tak krótkie że w sumie można zacytować):
"wyłącznie w realiach nieograniczanych przez prawa państwowe, czyli mówiąc inaczej w warunkach wolnych od państwa, a także w stanie pełnej równości, czyli w ładzie pozbawionym własności prywatnej i wolnym od kapitalizmu"

Jeżeli ten długaśny tekst miałby kogoś przekonać, że zamiast chodzić na wybory lepiej się zajmować budowaniem tej anarchistycznej wersji demokracji to zawiera on dokładnie 0 (słownie zero) konkretów jak takie przejście miałoby się odbyć.
A przez konkrety to rozumiem coś więcej niż zbiór luźnych pomysłów jak sobie szukać niszy, w której można funkcjonować poza system.
Jeżeli nie będzie takiej w miarę spójnej wizji, która uwzględnia całą złożoność relacji współczesnego człowieka z jego współczesnym otoczeniem to ja słabo widzę upowszechnienie takiej idei. Paradoksalnie ta obietnica anarchistycznej demokracji jest bliższa czemuś w rodzaju religijnego zbawienia - bo tam też mamy stan obecny ( chujowe życie doczesne) i stan do którego zmierzamy (szczęśliwe życie po śmierci) oraz nikogo, kto by tam był, wrócił i potwierdził, że to naprawdę działa.
Wiesz, tekst dowozi to, co obiecuje w pierwszych słowach:
To co odróżnia anarchistyczną krytykę demokracji liberalnej od większości jej nieautorytarnych krytyk to fakt, iż nie posiada ona charakteru konstruktywnego, a więc nie ma na celu poprawy, ustabilizowania czy ogółem wzmocnienia istniejącego ładu. Posiada za to charakter destrukcyjny, ukierunkowany na jej negację celem emancypacji ludzkości.

Trudno mieć to za złe.

Jeśli chodzi o propozycje konstruktywne, pojawia się ich coraz więcej, nie tylko w ścisłym gronie anarchistycznym.
Zgadzam się z Twoją obsereacją quasi-religijnego charakteru ideologii, lecz to też nie jest jedynie przypadek anarchizmu - w początkach rewolucji burżuazyjnej też nie było nikogo kto żył w kapitalizmie i wrócił, by opowiedzieć. Taka jest natura idei.
Ten wpis został zedytowany (11 miesiące temu)