Przejdź do głównej zawartości


Uzurpacja i jej tolerowanie. Felieton Fryderyka Zolla (494)


W Sądzie Najwyższym osiedliła się grupa ludzi przebranych w togi sędziowskie. Państwo ciągle zapewnia im dostęp do budynków, sal sądowych i systemów informatycznych oraz wypłaca im wynagrodzenia. Taki stan nie może być tolerowany.


O braku perspektyw na kompromisowe rozwiązanie problemu nielegalnie powołanych sędziów w SN świadczy orzeczenie w sprawie Wąsika i Kamińskiego, które zaprzecza powszechnie znanemu faktowi prawomocnego orzeczenia skazującego na karę bezwzględnego pozbawienia wolności. Gdyby Kamiński i Wąsik nie popełnili żadnego przestępstwa, a sąd ich skazał na podstawie błędnego zastosowania prawa, bylibyśmy w tym samym miejscu. Sprawa bowiem przechodzi przez kilka instancji właśnie po to, by maksymalnie zredukować niebezpieczeństwo błędu, w końcu zaś zapada prawomocny wyrok. Jeżeli nie dojdzie do jego uchylenia na przykład w wyniku kasacji czy wznowienia postępowania ze ściśle określonych przyczyn, wyrok ten wiąże wszystkich: strony i organy państwa. Nawet gdyby Andrzej Duda miał rację co do prawa łaski, nic by to nie zmieniło. Sądy wiedziały o decyzji prezydenta z 2015 roku i rozstrzygnęły inaczej. I to jedynie jest ważne.

Orzeczenie sądu wywołuje konkretne skutki. Podważanie tych skutków przez kwestionowanie prawidłowości rozstrzygnięcia sądu może mieć miejsce w nauce, wyrok natomiast musi zostać wykonany. W przeciwnym razie podważamy istotę instytucji sądu i władzy sądowniczej. Nielegalna izba Sądu Najwyższego wydała orzeczenie, które nie mieści się w żadnym spektrum wyobrażalnych prawniczych uzasadnień. W ten sposób powstaje niezwykle szkodliwe dla porządku państwa prawa wrażenie, że w prawie można uzasadnić wszystko, że nie ma żadnych zasad.

Udział w tej degrengoladzie mają niestety prawnicy, którzy z różnych powodów autoryzują twierdzenia całkowicie sprzeczne z prawniczym wnioskowaniem. Osoby zasiadające w nielegalnej izbie nie są złymi prawnikami, ale takie orzeczenia jak w sprawie Wąsika i Kamińskiego pokazują, że dla celów politycznych można kompletnie ignorować prawo. Widać stąd, jak ważne są właściwe procedury wyboru sędziów, zapewniające, że do Sądu Najwyższego trafiają nie tylko najwybitniejsi, ale także politycznie niezależni sędziowie – tacy, którzy nie pogwałcą prawa dla zaspokojenia czyjegoś politycznego interesu. System stworzony przez PiS sprawił, że pozwolono założyć togi osobom niespełniającym tego wymogu.

W przypadku odwracania skutków rewolucji, jaką był rokosz PiS-u przeciwko państwu rozpoczęty w 2015 roku, mamy przed sobą trzy drogi. Pierwsza z nich jest miękka: negocjacje i uznanie stanu rzeczy stworzonego przez PiS, dające nam trochę spokoju, ale jednocześnie petryfikujące stan bezprawia, co powoduje erozję państwa. Druga droga to zdecydowane działanie: uzurpatorzy powinni zostać wyprowadzeni z sądu, odcięci od pieniędzy i sędziowskich przywilejów, a prokuratura powinna zbadać, czy uzurpacja urzędu sędziego nie jest przestępstwem. Trzecia droga jest pośrednia – ani miękka, ani ostra, wywołująca frustrację i poczucie krzywdy, a cechująca się niezdecydowaniem i generalnie tolerująca bezprawie. Wybór tej drogi oznacza niewątpliwą dewastację państwa, czego właśnie doświadczamy w sprawie Wąsika i Kamińskiego.

Rządzący muszą podjąć decyzję: albo legalizujemy PiS-owskie bezprawie, albo dokonujemy ostrego cięcia. Wybór drogi pośredniej skończy się naprawdę źle. Jak pokazują wydane przez nielegalną Izbę rozstrzygnięcia, nadzieja, że ci ludzie w końcu dorosną do wagi swojego urzędu, jest całkowicie płonna.
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie

KOD MAŁOPOLSKIEudostępnił to.