Pan poseł Zandberg z partii Razem oświadczył, że nie chce wspólnej listy z Koalicją Obywatelską i do wyborów jego formacja powinna iść samodzielnie. Oznacza to ni mniej, ni więcej, że poseł Zandberg nie pragnie znaleźć się ze swoją partią w Sejmie, odbierając siłom demokratycznym jakieś trzy procent głosów. Podobnie jak w roku 2015, może to doprowadzić do wyborczego zwycięstwa PiS-u oraz trwałego zdemolowania instytucji państwa, a w konsekwencji do długoletniego zakonserwowania zjawisk, z którymi partia Razem rzekomo walczy.
Krzyżacy w swoich modlitwach wspominali z wdzięcznością Konrada Mazowieckiego, bo dzięki niemu mogli się zagnieździć pod naszym bokiem. Podobnie PiS powinno w intencji posła Zandberga organizować modlitwy, najlepiej publiczne. Zandberg wkroczył bowiem na drogę, która zapewni PiS-owi trzecią kadencję.
Nie jestem wielbicielem partii Razem. W sumie nie byłoby to dramatem dla Polski, gdyby partia ta poszła za myślą posła Zandberga, eliminując swój wpływ na politykę. Znajdujemy się jednak w bardzo trudnej sytuacji i nie trzeba wielkiej wyobraźni, by dostrzec, że dalsze żeglowanie państwa ku wyłączeniu się z integracji Zachodu zakończy się narodową katastrofą, i to wcale nie w perspektywie wielu pokoleń. Niedemokratyczna Polska będzie też przeszkodą w integracji Ukrainy z Unią Europejską. Zbyt wiele zależy od zdecydowanego zwycięstwa opozycji w Polsce. Każdy, kto uważa się za demokratę, musi zrozumieć, że bez solidnej większości opozycji w Sejmie nie będzie można odbudować instytucji państwa ani zapewnić elementarnego bezpieczeństwa, nie mówiąc już o skutecznym prowadzeniu jakiejkolwiek polityki, w tym socjaldemokratycznej.
Nikt nie wybaczy politykom demokratycznym od prawa do lewa, jeśli pod ciężarem własnego ja zawalą najbliższe wybory. Na nic się wtedy zdadzą usprawiedliwienia i wygłaszane mądrości. Przyszłość Polski zależy od rzeczywistego patriotyzmu, który nakazuje w tych wyborach postawić interes państwa i demokracji ponad interesem osobistym. Jeżeli elity opozycji nie przestaną skrycie wierzyć, że nawet klęska wyborcza jest do przełknięcia, o ile na niej skorzysta ich formacja polityczna, grozi nam prawdziwa katastrofa o nieobliczalnych skutkach.
W normalnych warunkach trzymałbym kciuki za plan Zandberga, który pozbawia partię Razem politycznego znaczenia. Niestety, dzisiaj jest to dla Polski plan tragiczny. Oby nasi politycy zdołali się opamiętać, póki jest jeszcze trochę czasu.
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.
Citizen4 admin
MiKlo:~/citizen4.eu$💙💛
Tak właśnie działa federacja. Piszesz, czytasz i odpowiadasz innym na swoim serwerze ale posty, które widzisz pochodzą nie tylko z różnych serwerów ale z różnych projektów. Mastodon akurat nie pokazuje z jakiego federacyjnego projektu jest post ale inne projekty pokazują.
MiKlo:~/citizen4.eu$💙💛
(Na podstawie wyników z 2019r za prof. Radosławem Markowskim): "z jednego procenta głosów oddanych na partię 43-procentową mamy 5,4 mandatu poselskiego. Z jednego procenta głosu oddanego na partię 27-procentową mamy 4,9 mandatu. Z 13-procentowej partii mamy 3,9 mandatu, a z partii, która ma 7 procent jest 1,6 mandatu."
Tak działa ordynacja z D’Hondtem. Więc jest dokładnie odwrotnie niż piszesz. Głosy (te same!) oddane na małe partie dadzą im więcej mandatów jeśli będą na wspólnej liście, która w sumie dostanie tyle samo procent głosów co te partie dostałyby na osobnych listach.
I ta wspólna lista nie musi być żadną ugadaną co do programu koalicją tylko właśnie techniczną listą na której każdy głosuje na swoich rozumiejąc jaki jest cel nadrzędny tej operacji.
Edward Tęgopalczasty lubi to.
Edward Tęgopalczasty