Przejdź do głównej zawartości


Lip 30
DemokracjaXXI: Jak podnieść poziom klasy politycznej?
Niedz 2:00 PM - 5:00 PM Miejski Dom Kultury, ul. Regis 1, 32-700 Bochnia
KOD MAŁOPOLSKIE


  • Jak jakość klasy politycznej wpływa na stan demokracji?
  • Czy potrzebujemy odświeżenia sceny politycznej?
  • Jak otworzyć politykę na nowe osoby, standardy, tematy?
  • Jak poprawić jakość życia politycznego?

Naszymi gośćmi będą:

  • Wojciech Sadurski – profesor filozofii prawa, publicysta, komentator polityczny
  • Janusz A. Majcherek – profesor nauk humanistycznych, socjolog, filozof, publicysta

Mamy nadzieję, że te debaty przybliżą nam różnorodne zagadnienia związane z nowoczesną demokracją, pomogą w poszukiwaniu rozwiązań i zachęcą do aktywności obywatelskiej.

Organizator: KOD Małopolskie

Inicjatywę wspiera Fundusz Obywatelski im. Henryka Wujca

Wyświetl OpenStreetMap
Ten wpis został zedytowany (1 rok temu)

KOD Małopolskieudostępnił to.


KOD MAŁOPOLSKIEudostępnił to.


Lip 30
Pandemia populizmu – spotkanie z prof. Wojciechem Sadurskim
Niedz 7:00 PM - 9:00 PM Hevre, Beera Meiselsa 18, 31-063 Kraków
KOD MAŁOPOLSKIE


W niedzielę 30 lipca o godz. 19 w sali Hevre (Kraków, ul. Meiselsa 18) odbędzie się spotkanie autorskie z profesorem Wojciechem Sadurskim, autorem książki o pandemii populizmu, rozlewającej się po globie.

Zapraszamy wszystkich zainteresowanych!

W ciągu ostatniej dekady świat patrzył w szoku, jak populiści dochodzą do władzy w wolnych wyborach. Od Manili po Warszawę, od Brasilii po Budapeszt, populistyczna fala rozwiała złudzenia o nieuchronnym marszu do liberalnej demokracji. Odrzucając uproszczone wyobrażenia o jednolitym globalnym populizmie, książka ta odkrywa różnorodność i pluralizm populizmów. Podkreśla różnorodność konstytucyjnych i pozakonstytucyjnych strategii, które populiści wykorzystali do podważenia instytucjonalnej tkanki liberalnej demokracji oraz bada, jak rządzący populiści zareagowali na kryzys Covid‑19. Zarysowując powstanie populizmów i ich style rządzenia, prof. Wojciech Sadurski skupia się na tym, co populiści u władzy robią, a nie co mówią. Stawiając czoła jednemu z najbardziej palących problemów polityki międzynarodowej, książka ta oferuje żywy, współczesny opis populizmów i, co istotne, rozważa, co możemy zrobić, by się im przeciwstawić.


Organizator: KOD Małopolskie

OpenStreetMap
Ten wpis został zedytowany (1 rok temu)

KOD Małopolskieudostępnił to.


KOD MAŁOPOLSKIEudostępnił to.


Sie 7
Etyka dobromyślności. Spotkanie z prof. Tadeuszem Gadaczem
Pon 6:00 PM - 8:00 PM „Les Couleurs”
Estery 10, 31-056 Kraków
KOD MAŁOPOLSKIE


UWAGA, ZMIANA MIEJSCA (patrz poniżej)!
Prof. Tadeusz Gadacz, w obliczu populizmu, nacjonalizmu, kryzysu demokracji, postanowił wrócić do wydanej w 1981 r. Tischenrowskiej „Etyki Solidarności”. W ten sposób powstała i do rąk czytelników trafia „Etyka dobromyślności”.
Dlaczego właśnie dobro i myślenie mogłoby być receptą na obecny kryzys? Będziemy o to pytać autora już 7 sierpnia w kawiarni „Les Couleurs” przy ul. Estery 10. Zapraszamy serdecznie!

Organizator: KOD Małopolskie


Mapa Google
Ten wpis został zedytowany (1 rok temu)

KOD Małopolskieudostępnił to.

@KOD MAŁOPOLSKIE A dalibyście się przekonać żeby linki do lokalizacji w tych waszych wydarzeniach używały niekorporacyjnych (nieśledzących...), wolnych narzędzi np domyślnej strony #osm https://www.osm.org ? Jest tam prosta opcja zaznaczenia pinezki i uzyskania linku (pełnego lub skróconego) do wskazanego miejsca. Czyli np tutaj: https://osm.org/go/0L0Nsowsi?layers=N&m=

KOD MAŁOPOLSKIEudostępnił to.


Lip 23
Obywatelskie Lato – Kraków
Niedz 11:00 AM - 3:00 PM Parku Lotników (przy stawach, od strony Al. Pokoju). 31-564 Kraków
KOD MAŁOPOLSKIE


Polityka nas nie dotyczy? A opieka zdrowotna? Dostęp do lekarza? A jakość szkół? A transport publiczny? A wycinki lasów? Betonowanie rzek?
O tym, co możemy zrobić jako obywatelki i obywatele, żeby nasz kraj był lepszy do życia będziemy rozmawiać w kolejne letnie niedziele w Parku Lotników (przy stawach, od strony Al. Pokoju).
PS Mamy koce, można też ze swoimi

Lokalizacja: 50,066794, 19,995887
Plus Code: 3X8W+R6 Kraków

Organizator: KOD Małopolskie

Mapa Google

2 użytkowników udostępniło to dalej



Nadgorliwość. Felieton Adama Jaśkowa (132)


Wszystkie systemy niedemokratyczne – od miękkich po hiperfaszystowskie – wymagają wykonywania poleceń, próśb, które są sugestiami, i sugestii, które brzmią jak rozkazy.
Ten wpis został zedytowany (1 rok temu)

2 użytkowników udostępniło to dalej



Lip 25
Tour de Konstytucja w Oświęcimiu
Wt 4:00 PM - 7:00 PM Rynek Główny, 32-600 Oświęcim
KOD MAŁOPOLSKIE


We wtorek, 25 lipca 2023 w Oświęcimiu na Rynku odbędzie się przystanek III edycji Tour de Konstytucja.

Zapraszamy wszystkich chętnych!

Organizatorzy:
• Fundacja Kongres Obywatelskich Ruchów Demokratycznych
• KOD Małopolskie

Google Map

KOD Małopolskieudostępnił to.



Lip 25
Nigdy nie będziesz szła sama. Solidarnie z Joanną
Wt 6:00 PM - 7:30 PM IV Komisariat Policji w Krakowie, ul. Królewska 4, 30-045 Kraków
KOD MAŁOPOLSKIE


Joanna zadzwoniła do lekarki, bo potrzebowała wsparcia. Niezwiązanego z aborcją, ale opowiedziała lekarce o przeprowadzeniu aborcji farmakologicznej. To słowo zaalarmowało lekarkę. Pod przykrywką obawy o życie Joanny, która nie miała myśli samobójczych, o czym zapewniła, lekarka wezwała karetkę i policję do domu kobiety.
Tu zaczęło się piekło.
Joanna została potraktowana jak groźna przestępczyni. Policjanci towarzyszyli jej w szpitalu, twierdząc, że popełniła przestępstwo. Zabrali komputer. Szukając telefonu zmusili do rewizji osobistej (włącznie z domaganiem się przysiadów i kaszlu).
Joanna nie popełniła żadnego przestępstwa.
Samodzielnie zamówiła, opłaciła i przyjęła tabletki poronne. Własna aborcja jest legalna!
Policja odarła ją z godności, prawa do samostanowienia, a teraz jeszcze podaje do wiadomości publicznej jej informacje zdrowotne.
#ACAB
#PałyWypierdalać
We wtorek, 25 lipca, o godz 18.00 staniemy pod IV Komisariatem Policji w Krakowie, na Królewskiej 4, by okazać Joannie wsparcie. By wykrzyczeć niezgodę na takie traktowanie obywatelek i obywateli. By przypomnieć, że mamy prawo samodzielnie robić aborcję. By protestować przeciw postępującej putinizacji Polski.
Joanno, jesteś odważna, jesteś dzielna. Stoimy za Tobą murem, bo:
#nigdyniebedzieszszlasama
#ZdejmijMundurPrzeprośMatkę #STOPprzemocysystemowej #STOPputinizacjiPolski #AborcjaPrawemCzłowieka
------
* Ogólnopolski Strajk Kobiet – walczymy o legalną, bezpieczną, darmową aborcję, o pełnię praw człowieka i praworządność. Jesteśmy na wojnie, którą wypowiedziało nam polskie państwo policyjne.
* Walcz z nami: https://cause.lundadonate.org/womensstrike/ogolnopolskistrajkkobiet

Organizator: Ogólnopolski Strajk Kobiet – Kraków


Mapa Google

KOD Małopolskieudostępnił to.

@piotrsikora
Wszystko się zgadza. KOD Małopolskie Zawitał na Fediverse.

Piotr Sikoraudostępnił to.



KOD MAŁOPOLSKIEudostępnił to.


Lip 23
Tour de Konstytucja znów w Krakowie!
Niedz 4:00 PM - 6:00 PM Kraków, Rynek Główny
KOD MAŁOPOLSKIE


III edycja Tour de Konstytucja jest kontynuacją obywatelskiej działalności edukacyjno-informacyjnej prowadzonej od dwóch lat przez Fundację Kongres Obywatelskich Ruchów Demokratycznych. Obecnie ma ona na celu przybliżanie istoty praworządności i zasad demokracji w świetle nadchodzących wyborów parlamentarnych oraz zaangażowania obywateli do szerokiego w nich udziału. W nadchodzących wyborach każdy obywatel Polski powinien być świadomy swoich praw wyborczych, a co za tym idzie, możliwości kontroli wyborów z jego udziałem. Chcemy, aby każdy z nas, bez względu na poglądy polityczne, mógł otrzymać szczegółowe i wyczerpujące odpowiedzi na pytania dotyczące mechanizmu wyborczego.

Google Map
Ten wpis został zedytowany (1 rok temu)

KOD Małopolskieudostępnił to.



Stróż prawa i Marika. Felieton Joanny Hańderek (114)


W moim dzisiejszym felietonie o wydarzeniu kuriozalnym, ale i symptomatycznym. Oto szczucie na środowiska LGBTQ+ zostało rozpoczęte na nowo działaniem ministra sprawiedliwości. Ułaskawienie agresorki i wyrozumiałość wobec ataku na drugiego człowieka zaprezentowane przez Ziobrę oznaczają jedno: nieważne, czy prawo zostało złamane, ważne, kto działał i wobec kogo. I tak fala nienawiści nam powraca.


To już pewne: mamy jedynego sprawiedliwego w Polsce. Jest nim oczywiście minister sprawiedliwości i prokurator generalny w jednej osobie. Po ostatnich wydarzeniach i wojnie, jaką wydał deprawacji jego wysokość generalny, wdzięczny lud powinien się domagać, by tytuł i funkcja przysługiwały wysokości dożywotnio. Bez takiego prokuratora, bez takiego szeryfa w pełni oddanego sprawie nie ma i być nie może sprawiedliwości.

Jego wysokość generalny od samego początku ma tendencję do bycia szeryfem, ostatnim sprawiedliwym, który w samo południe samotnie wyznacza, co jest, a co nie jest słuszne. Dzisiaj już wiadomo, że słuszne i sprawiedliwe jest to, że kobiety protestujące na ulicach w obronie swoich praw są traktowane jak przestępczynie. Dzisiaj już jest pewne i sprawiedliwe, że osoby ze środowisk LGBTQ+ zasługują na poniżenie i wyśmianie, że na gejów, lesbijki czy osoby transpłciowe można napadać bez obawy. Wielki szeryf wschodu – dzikiego i dziwnie nam bliskiego – nie tylko akceptuje, ale wręcz afirmuje wrogość wobec każdego, kto nie jest mu bliźnim, lecz ideologią. Jego wysokość generalny wprawdzie na Jasnej Górze wyśpiewywał psalmy, a u księdza Rydzyka w pas się kłania i pada na kolana, ale opanował tylko jeden wymiar miłosierdzia: dla swoich. Innym biada.

I tak w łaskawości swej i czujności prokuratorskiej jego wysokość generalny, szeryf, co złe moce utrzymuje z dala od polskości, postanowił z okowów spisku, z męczarni zadawanych przez zdradziecką ideologię lewacką uratować niewiastę. Niczym Jaś Dratewka, niczym archanioł Michał, niczym rycerz okrągłego stołu ruszył na pomoc uciśnionej białogłowie, szykanowanej przez złowrogie siły. Niejaka Marika, dziewczyna kryształowa, doznała szoku. Oto jędza z tęczową torebką nie dała sobie tej torebki wyrwać. Co więcej, zamiast dać sobie wyrwać torebkę, zamiast dać się pobić, opluć, zwyzywać, ręce sobie połamać, bezczelnie stawiła opór. Dzielna Marika musiała przeżyć nie tylko upokorzenie, bo poszarpana i posiniaczona jędza, butnie dzierżąc tęczowe paskudztwo, zadzwoniła jeszcze na policję. I tu cały dramat. Prokuratura za podszeptem lewackiej propagandy, ulegając czarowi zachodniej zgnilizny i zepsucia, wystąpiła z wnioskiem do sądu, a sąd postanowił zamknąć Marikę na trzy lata. Skandal to nad skandale! Przeanalizowano dowody, siniaki, zadrapania, relacje świadków i skazano Marikę za napaść, usiłowanie kradzieży i naruszenie dóbr osobistych. I tak niewinna Marika trafiła za kraty. Na szczęście wielki stróż prawa, szeryf totalny, wystąpił w jej obronie.

Historia ta byłaby tragifarsą, gdyby nie mały szczegół. Zaatakowana przez Marikę dziewczyna była posiniaczona i przerażona. Marika nie działała sama, wspomagały ją trzy inne osoby, a przyczyną ataku była tęczowa torebka, dla Mariki stanowiąca dowód złowrogiej propagandy. Minister Ziobro, gdy został poinformowany o sprawie, w furii zawiesił prawomocny wyrok. Dla ministra Ziobry ofiarą jest Marika, a system jest zły, skoro staje po stronie osoby zaatakowanej. Dla ministra Ziobry osoby ze środowisk LGBT to nie ludzie, tylko ideologia, a wszyscy, którzy im sprzyjają, to wrogi element. W nacjonalistycznej, prawicowej mentalności ludzi PiS każdy, kto jest poza wyznawaną przez nich normą, jest nie tylko niebezpieczny, ale również niemoralny. Atak na osoby ze środowisk LGBT nie jest dla ministra Ziobry atakiem. Pobicie, wykręcanie rąk, usiłowanie kradzieży są dopuszczalne, o ile dotykają kogoś, kogo minister sprawiedliwości uznaje za innego, za „ideologię”, złego.

Zwolnienie Mariki z więzienia przez prokuratora generalnego jest znakiem dla nas wszystkich: oto prawa nie ma. Nie ma kodeksu karnego, nie ma konstytucji, jest polityczna stygmatyzacja, podział na naszych, którzy mogą wszystko i których nie wolno atakować, oraz innych, z którymi można zrobić wszystko. Na konferencji prasowej minister Ziobro odsłonił swoją strategię. Szydząc z mediów, odpowiedział tylko na jedno pytanie dziennikarza TVP1, po czym wyszedł, uznając zadawanie pytań przez dziennikarzy TVN24 za obrazę.

Zwolnienie Mariki to kolejny dowód, że Polska nie jest krajem prawa. Nie liczy się już to, jaki rodzaj przestępstwa popełniono, nie liczą się działania sądu. Liczy się, czy to nasz człowiek, czy myśli tak samo jak my, czy jest nam oddany. Marika przez swoje prawicowe zaangażowanie udowodniła, że jest swoja, przez nienawiść do ludzi ze środowisk LGBT pokazała, że jest w pełni zintegrowana z szaleństwem nacjonalistycznego, reżimowego, prawicowego myślenia i dominacji. Atakując osobę na paradzie równości, próbując wyrwać torebkę w kolorach tęczy, dała popis agresji, na który w społeczeństwie nie powinno być przyzwolenia, chyba że chcemy samosądów, pis-inkwizycji i samowolki.

Historia Mariki brzmiałaby surrealistycznie, gdyby nie to, że wydarzyła się tu i teraz. Biorąc pod uwagę fakt, że PiS cały czas szuka kozła ofiarnego, kogoś, kogo można by wskazać jako winnego zła, sytuacji nabiera przerażającego charakteru. Czeka nas zapewne kolejna kampania pod znakiem mowy nienawiści i uprzedzeń. Obawiam się, że o „ideologii LGBT” jeszcze nie raz usłyszymy.
Felieton jest wyrazem opinii autorki. Nie prezentuje stanowiska ZR.
Ten wpis został zedytowany (1 rok temu)

KOD Małopolskieudostępnił to.



Rzeczpospolita czajnikowa. Felieton Joanny Hańderek (114)


Polska obronność czajnikiem stoi. Elektrycznym, czystym, wydajnym i zabójczo niebezpiecznym. Spać po nocach możemy więc spokojnie, że nas tak ugotowano, a nasze państwo rozgotowane na miękko w rękach najwspanialszego wodza mknie ku swemu świetlistemu przeznaczeniu. O czajniku, przyszłości i niedogotowanych pomysłach za rządów PiS mój felieton.


Czajnik nasz powszedni, piękny, wspaniały, od kontaktu odłączany. W myśl ekologicznej zasady, że kto z czajnikiem wojuje, ten wygrywa z burzami, w naszym kraju rozwinięto całą doktrynę obronności. Zaczął już Antoni Macierewicz. Jako były minister obrony narodowej zafundował nam armię potężną i sprawną jak dojazd na dyskotekę Misiewicza czy niezakupione caracale. Grunt to efektywne działanie, więc w naszym kraju podczas parady wojska polskiego w stulecie odzyskania niepodległości maszerowała dumnie husaria. Jeśli w tym zdaniu coś Państwu nie pasuje, to powtórzę: maszerowała.

Obronność nasza memiczna została ostatnio wzmocniona rozporządzeniami czajnikowymi. A wszystko to w walce z globalnym ociepleniem. Tak! Nie potrzebujemy wielkich umów, planów międzynarodowych, polityki ani unijnej, ani światowej. Nasi władcy wspaniali już to wiedzą: wystarczy wyłączyć prąd policji, a wojsko niech zasuwa na piechotę ze skrzydłami na plecach. Zastępy anielskie otoczą nas szańcem i zło zgniłego Zachodu się nie przedostanie. Dumny my naród, szczep PiS-owy, obejdziemy się bez dotacji i współpracy z resztą świata. Telewizję państwową już mamy na poziomie Korei Północnej, więc najwyższa pora doszlusować do tego kraju również w dziedzinie ekologii i obronności.

Afera czajnikowa rozkręca się od kilku dni. Wypowiedzi komendanta, policjantów, dziennikarzy – nie będzie czajników, ale będą. Jak to rzeczniczka Komendy Głównej zgrabnie objaśniła, chodzi o to, że „mają, ale nie mają zdawać te czajniki”. W zasadzie po co czajniki policji? Niejaki Turecki dobrze by to podsumował: jak nie ma czajnika, to i kłopotu z kawą nie będzie, uzębienia na mieleniu kawy się nie straci. Podpowiedź dla młodzieży: w głębokim PRL woźny Turecki był postacią kultową/kabaretową. Można sobie wyguglować. A jeśli, droga młodzieży, nie chcesz się w przeszłości zamykać, spójrz, proszę, na memy na temat ostatnich wydarzeń. Tak było. BYŁO.

W sumie może powinnam podziękować naszym rządzącym za to, że tak sprawnie wszystko niszczą, deprawują każdą dziedzinę naszego życia. To taki powrót do dzieciństwa. W dawnych czasach, kiedy interesowały mnie zwierzęce pluszaki, a nie szóste wielkie wymieranie zwierząt, absurd gonił absurd. Partia była z narodem, naród z partią, a na przejazd Cyrankiewicza czy innego dygnitarza karnie tworzono alternatywną rzeczywistość: czyszczono elewacje na pokaz, pospiesznie budowano atrapy domów. Młodzieży kochanej, która się zastanawia, o co tutaj chodzi, polecam jako kurs błyskawiczny filmy Barei. Z tym jednym zastrzeżeniem, że aż tak wesoło nie było.

Na dobrą sprawę nie powinnam narzekać. Jeden „genialny” pomysł, żeby policjanci zdali czajniki, i w mediach raz jeszcze zagościł temat ekologii i naszego bezpieczeństwa. Temat niewygodny zwłaszcza dzisiaj, w politycznym szale kampanijnym, kiedy osoby mówiące otwarcie o klimacie traktowane są jak zło wcielone. Rolnik ma hodować mięso, a górnik węgiel wydobywać. Wspomnieć coś o tym, że to nie mięso, a czujące istoty i że zamiast dotować produkcję mięsa, można wspierać produkcję produktów roślinnych, oznacza katastrofę wyborczą. Od razu PiS-owcy specjalizujący się w czarnym jako białym będą straszyć rolników i konsumentów wizją spożywania robaków. A tu proszę, jeden czajnik i temat powrócił – wprawdzie jakoś tak dziwnie zeszmacony i obśmiany, ale jest. Dobre i to. Żyjemy w czasach, w których należy się cieszyć ochłapami. Tak samo jak w moim dzieciństwie. Łza w oku.

Jak się bliżej przyjrzeć sprawie, to nie jest tak źle. Przecież naczelnik mógł nakazać zdanie broni albo, jeszcze lepiej, ogłosić przetarg na najem komisariatów. Już raz policjanci wycinali konfetti. Czemu by więc w komisariatach nie miały powstać dyskoteki, bary, a może – dla zwiększenia obrotów i wspomożenia budżetu państwa – kluby nocne? Nie będzie nam wtedy w ogóle potrzebna policja, bo panowie wynajmujący te placówki sami się obronią, a obywatele i obywatelki najlepiej niech siedzą w domach. Bo jak się obywatel i obywatelka spotkają pod sądami albo na jakimś rynku czy gdzie indziej, to od razu coś wrzeszczą o konstytucji, o łamaniu prawa, o demokracji. A tutaj ot, rozwiązać policję, nie będzie problemu ani z prądem, ani z ludźmi na ulicy. Proste to i sprawiedliwe.
Felieton jest wyrazem opinii autorki. Nie prezentuje stanowiska ZR.
Ten wpis został zedytowany (1 rok temu)

KOD Małopolskieudostępnił to.



Niewdzięczność. Felieton Fryderyka Zolla (462)


Krążą informacje, jakoby Amerykanie i Brytyjczycy zarzucali prezydentowi Zełenskiemu niewdzięczność. Zaraz po szczycie NATO w Wilnie pojawiło się najpierw w moskalskiej propagandzie, a następnie – powielane bezmyślnie – na Zachodzie zdjęcie osamotnio…
Ten wpis został zedytowany (1 rok temu)

KOD Małopolskieudostępnił to.



Lip 16
Debata opozycji nr 4: kultura i media
Niedz 5:30 PM - 7:00 PM Klub Pod Jaszczurami, Rynek Główny 8, 31-042 Kraków
KOD MAŁOPOLSKIE
Już po raz czwarty przedstawiciele wszystkich partii prodemokratycznych zasiądą do debaty. Tym razem dyskusja będzie toczyć się wokół zagadnień mediów i kultury.
Zapraszamy!



Organizatorzy:
Krakowski Klub Obywatelski
KOD Małopolskie

Google Map
Ten wpis został zedytowany (1 rok temu)

KOD Małopolskieudostępnił to.



Lipiec jest trudnym miesiącem w stosunkach polsko-ukraińskich. Powraca pamięć Wołynia, która zderza się z ukraińską niepamięcią.

KOD Małopolskieudostępnił to.



W Polsce kobiet tak jakby nie było. Rządzący od lat prowadzą antykobiecą politykę, co widać po przemocy instytucjonalnej. W moim felietonie o kobietach i stanie zagrożenia, z jakim dzisiaj muszą w naszym kraju zmagać się kobiety.


Rafał P., były radny PiS, znęcał się nad swoją żoną. Sprawa w końcu trafiła do mediów, a potem do sądu, i kobieta mogła wreszcie uwolnić się od swojego kata. Droga do wolności nie była jednak łatwa: po latach psychicznych i fizycznych cierpień przesłuchania sądowe i sama rozprawa musiały dodatkowo odbić się na zdrowiu.

Michał A., syn posłanki PiS, znęcał się nad swoją byłą dziewczyną. Nagrał telefonem, jak katuje ją jego obecna dziewczyna. Na razie sprawę bada policja, a agresorzy mają zakaz zbliżania się do ofiary.

Na wyspie Kos zabito młodą dziewczynę. O Anastazji i dramacie jej rodziny można przeczytać na różnych portalach i w rozmaitych gazetach. Internauci już rozstrzygnęli: to jej wina, mogła nie pić z obcymi mężczyznami, mogła zostać w domu.

W szpitalu im. Jana Pawła II w Nowym Targu zmarła pani Dorota. Doznała wstrząsu septycznego. Do szpitala trafiła, gdy odeszły jej wody płodowe.

Pozornie to odmienne herstorie. Żona w toksycznym związku doświadczająca przemocy domowej. Dziewczyna zaatakowana przez swojego byłego chłopaka i jego koleżankę. Dziewczyna zabita przez przypadkowo spotkanych mężczyzn. Kobieta, która umarła w szpitalu, ponieważ nie zapewniono jej odpowiedniej opieki medycznej. Jest tu jednak element wspólny. W XXI wieku w kraju europejskim rozwinął się system polityki antykobiecej. Polska stała się krajem, w którym kobiet się nie szanuje i nie zabezpiecza ich podstawowych praw i potrzeb. PiS i prawicowe ugrupowania doprowadziły do sytuacji, w której bycie kobietą to stan podwyższonego ryzyka. Wymienione przeze mnie tragedie nie wydarzyły się poza kontekstem kulturowym. Polityka PiS redukująca kobiety do roli maszynek do rodzenia, ewentualnie do głosowania, pozwoliła rozrosnąć się nienawiści i pogardzie, deprecjonując życie i zdrowie kobiety.

PiS od dawna walczy z konwencją (stambulską) o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet oraz przemocy domowej. Z Funduszu Sprawiedliwości, który miał umożliwiać wspieranie osób doświadczających przemocy, minister Ziobro upiekł kiełbasę wyborczą, rozdając kołom gospodyń wiejskich pieniądze na gofrownice i garnki. Przekaz płynący z ministerstwa sprawiedliwości i całego rządu jest jasny: przemoc nie jest problemem. Konwencja antyprzemocowa interpretowana przez PiS jako zagrożenie rodziny to drwina z praw kobiet i ich bezpieczeństwa.

Orzeczenie tak zwanego Trybunału Konstytucyjnego likwidujące dostępność aborcji w Polsce doprowadziło do tego, że lekarze zamiast leczyć i ratować życie kobiet w ciąży, wolą unikać kłopotów i czekać na „naturalne” rozwiązanie. Śmierć kolejnej kobiety, której nikt nie pomógł mimo oczywistego zagrożenia jej zdrowia, pokazuje, że najważniejszy jest święty spokój i bezpieczeństwo lekarza. Płód i tak nie miał szans na rozwój, ale ciąża jest dzisiaj w Polsce stanem nietykalności medycznej. Kobieta się nie liczy. Liczą się zasady narzucone przez PiS. W takich warunkach przemocowcy czują się bezkarni.

Deprecjacja kobiet wynikająca z politycznego przekazu, nierzadko wzmacniania przez kazania i postawę kościoła, sprawia, że wracamy do świata zaściankowego i męskocentrycznego. To dlatego szowiniści i strażniczki patriarchalnego porządku pozwalają sobie na coraz bardziej niewybredne komentarze. Osoba doświadczająca przemocy nie może szukać wsparcia społecznego. To ona jest winna. „Mogła nie pić”, „mogła wieczorem z domu nie wychodzić”, „mogła nie rozmawiać z obcymi mężczyznami”, „mogła nie szaleć”, „skoro jest dorosła, powinna być odpowiedzialna”, „porządnym kobietom takie rzeczy się nie zdarzają” – te komentarze pod informacjami o śmierci Anastazji pokazują, jak szowinizm i patriarchalizm rządzą w świadomości społecznej. To wielka wygrana PiS.

Przed nami kolejne wybory do parlamentu. Już dzisiaj wszyscy się martwimy, co będzie i w jaki sposób zdołamy posprzątać ten wielki bałagan po PiS. W zasadzie nie ma dziedziny, która by nie została zdemolowana przez obecną partię rządzącą. Naprawa instytucji to jedno, ale trzeba też będzie zmierzyć się z polską mentalnością. Przez lata panowania PiS wydobyło z naszych współobywateli i współobywatelek to, co najgorsze: nienawiść i pogardę wobec drugiego. To nasze największe zagrożenie. Pogarda wobec kobiet prowadzi do bezpośredniego lub pośredniego kobietobójstwa. Najpierw mamy politykę ministra, który wykorzystuje Fundusz Sprawiedliwości do wyborczych tańców, następnie orzeczenie tak zwanego Trybunału Konstytucyjnego, któremu przewodzi odkrycie towarzyskie zapatrzone w prezesa, a na koniec społeczny hejt wobec osoby doświadczającej przemocy.

Najbliższe wybory są dla nas kluczowe. Prawdziwa praca powinna jednak zacząć się już teraz. Jeżeli nie przywrócimy szacunku dla kobiet, jeżeli nie będziemy podchodzić z powagą do praw człowieka bez względu na jego płeć, wciąż grozi nam świat nienawiści i powtórka z obecnych rządów. Pogarda wobec kogokolwiek to wspaniałe podglebie dla kolejnych Kaczyńskich. Sprawa kobiet nie jest bowiem tylko sprawą feminizmu, to kwestia przyszłości nas wszystkich.
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR.

KOD Małopolskieudostępnił to.



Nie ma takiego słowa jak „irranacjonalizm”? To ja go dziś do języka wprowadzam. Jest to połączenie dwóch terminów adekwatnie opisujących polską scenę polityczną – albo nasz cyrk powszedni.

KOD Małopolskieudostępnił to.



W polskiej rzeczywistości szacując zaufanie do sondaży, trzeba brać pod uwagę poziom zaufania ankietowanych do sondażowni. Lub poziom ujemny, czyli brak.

KOD Małopolskieudostępnił to.



Pojawienie się bandyckiego, zbrojnego ugrupowania Wagnera na terytorium Białorusi stwarza różnego rodzaju zagrożenia. Ugrupowanie to jest wyrazem koncepcji współczesnego państwa moskiewskiego w pigułce.

3 użytkowników udostępniło to dalej



W dniach 23-25.06.2023 odbył się XI Krajowy Zjazd Delegatów Stowarzyszenia Komitet Obrony Demokracji. Obrady poskutkowały przyjęciem pięciu uchwał  przedstawionych poniżej.

KOD Małopolskieudostępnił to.



Ile naprawdę będą kosztować igrzyska, nikt nie wie. Koszt pierwszych, w Baku, oszacowano na ponad miliard euro (ok. 5 mld PLN).

KOD Małopolskieudostępnił to.



Wojna w Ukrainie wchodzi w kolejną fazę. Nie słabnie determinacja Ukraińców, ale wojna pozostawia coraz głębsze ślady. W obecnej sytuacji geopolitycznej konflikt ten nie zakończy się zawarciem jakiegoś traktatu z Moskwą.

KOD Małopolskieudostępnił to.



Po co mówić o kobietach? Prezydent Duda nie ma takiej potrzeby, ministrowie i kler wiedzą lepiej: w Polsce jest świetnie, wszyscy na opiekę medyczną mogą liczyć, a jak ktoś umiera, to taka wola nieba. Poza tym, po co mówić o kobietach, skoro jest mecz, za chwilę lato się zacznie, na wakacje czas jechać. W moim felietonie o feminizmie prezydenta Dudy i prawach kobiet do umierania.


Zapytany podczas meczu o sytuację kobiet w Polsce, prezydent tego kraju zdziwił się serdecznie, że nie o mecz, ale o kobiety go pytają. Głupi jacyś ci dziennikarze, pewnie nasłani przez te złe media, co czepiają się o wszystko od rana do wieczora. A tak nie wolno. Prezydent Duda wie to doskonale. Jak jest zima, to się jedzie na narty i niczym się nie przejmuje. Jak jest lato, to się odpoczywa na wakacjach. Jak jest się na meczu, to się mecz ogląda i gole liczy. A ci dziennikarze nic tylko swoje. I jeszcze te kobiety, co to raz po raz wychodzą na ulice i krzyczą. Prezydent Duda jest zniesmaczony, zażenowany i zaniepokojony. Przecież miało być tak miło, miał sobie posiedzieć, popatrzeć, jak chłopcy za piłką biegają. Bo chodzi o to, żeby było miło. A nie ciągle kobiety, kobiety.

Prezydent Duda wie, co robi. Jak nie podpisze, to do Trybunału Konstytucyjnego skieruje. A co, niech inni widzą i podziwiają, że on swoje zdanie ma. A w Trybunale mu wytłumaczą. On wie, wie to doskonale. A jak inni gadają, mecz mu przerywają, to można zawsze skierować delikwentów niepoprawnych do ministra zdrowia.

Adam Niedzielski wyspecjalizował się w nieodpowiadaniu albo opowiadaniu, jak to już powołał i już się pochylił, i w ogóle nie ma problemu, a jeśli jest, to nowa komisja sprawę załatwi. Niedzielski pewnie wzoruje się na Macierewiczu. Dowód z parówki i dowód ze zgniecionej puszki stały się już klasycznym przykładem dowodu nie wprost, ustanawiając nowe sylogizmy kulturowego myślenia. Minister Niedzielski tłumaczy więc wszystkim zebranym, że kobiety w Polsce mają bardzo komfortową sytuację. Nic tylko zachodzić w ciążę i umierać. Nawet martwy płód czy odejście wód płodowych przed czasem nie ruszy lekarzy, którzy sumiennie wypełniają polecenia kleru i zamiast przysięgi Hipokratesa stosują klauzulę sumienia. W polskich szpitalach wiadomo powszechnie, że lepiej zabić kobietę, niż narazić się na ciąganie po sądach ministra Ziobry. Kobiety zatem umierają, a minister Niedzielski tłumaczy pracowicie, że nie umierają. Dowód na parówkę, zawsze skuteczny.

Prezydent Duda słusznie się oburzył. Co go obchodzą kobiety, i to jeszcze martwe? Czy to jego sprawa, że kobiety umierają w szpitalach bez opieki medycznej? Grunt, żeby mu się bilans zgadzał: zadowolony prezes, uśmiechnięty ojciec dyrektor i do tego dobry meczyk. A teraz przed prezydentem Dudą niełatwe lato, bo mogą go ciągać po różnych dożynkach i innych festynach. Pewnie znów będzie hasał, tańczył do pieśni religijnych i pokrzykiwał o nie-ludziach-a-ideologii. Co go więc obchodzą kobiety? Taki los, trzeba było nie rodzić się kobietą. A jak się już nią jest, to nie należy się dziwić ani krzyczeć.

I tyle w temacie dla prezydenta Dudy. Co mu dali, to podpisał, i pewnie coś pismo nosem czuje, że trzeciej kadencji nie będzie, to chociaż na meczu posiedzieć sobie spokojnie chce chłopak. A potem na dożynki. W końcu w ministerstwie sprawiedliwości już wymyślono tajny plan ratowania kobiet i działania przeciwko przemocy. Jak się kołom gospodyń wiejskich rozda odkurzacze, mikrofale i gofrownice, to one tak się zabiorą do pracy, tak uzdrowią całe społeczeństwo, że już nic złego dziać się nie będzie. Wiadomo, kiedy zupa nie będzie za słona, to i mąż nie zabije, a tylko pobije. Minister Ziobro słusznie więc postanowił wesprzeć gospodynie.

Izabela, Agnieszka, Justyna, Dorota… cała lista młodych kobiet – kobiet, które dostały wyrok śmierci od Trybunału Konstytucyjnego, kobiet, których jedyną winą było to, że chciały mieć dziecko i urodziły się w Polsce. Izabela, Agnieszka, Justyna, Dorota… lista niedokończona, lista niepełna. Ile kobiet zmarło w ciszy, bez medialnego zgiełku? Ile choruje do dzisiaj tylko dlatego, że lekarze bali się je leczyć? Ile kobiet do dzisiaj żyje w nędzy i rozpaczy, wychowując chore dziecko? Ile kobiet zmarło zaraz po porodzie, rodząc płód, który można było dużo wcześniej usunąć? Ile widziało śmierć dziecka tak chorego, że nie było w stanie przetrwać nawet godziny? Ile kobiet zmuszanych jest do donoszenia niechcianej ciąży? Ile żyje z dzieckiem, którego nie chciały i którego nie kochają? Ile ma depresję poporodową? Ile kobiet umiera rocznie na powikłania po porodzie i ciąży? Ani jednej więcej? Naprawdę? W kraju, w którym prezydent się dziwi, że pytają go o sytuację kobiet, a on przecież przyszedł na mecz?

Tylko dlatego, że urodziłyśmy się kobietami i mieszkamy w tym kraju, my wszystkie nie mamy szans. My się nie liczymy. Nas nie ma. My kobiety zostałyśmy zredukowane do macicy, inkubatora, robota kuchennego, seksualnej zabawki. Nic więcej. Nie ma kobiety. Nie ma pani Izy, nie ma jej koleżanek, sióstr, matki. Bo nas kobiet nie ma.
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR.

KOD Małopolskieudostępnił to.



Po co mówić o kobietach? Prezydent Duda nie ma takiej potrzeby, ministrowie i kler wiedzą lepiej: w Polsce jest świetnie, wszyscy na opiekę medyczną mogą liczyć, a jak ktoś umiera, to taka wola nieba. Poza tym, po co mówić o kobietach, skoro jest mecz, za chwilę lato się zacznie, na wakacje czas jechać. W moim felietonie o feminizmie prezydenta Dudy i prawach kobiet do umierania.


Zapytany podczas meczu o sytuację kobiet w Polsce, prezydent tego kraju zdziwił się serdecznie, że nie o mecz, ale o kobiety go pytają. Głupi jacyś ci dziennikarze, pewnie nasłani przez te złe media, co czepiają się o wszystko od rana do wieczora. A tak nie wolno. Prezydent Duda wie to doskonale. Jak jest zima, to się jedzie na narty i niczym się nie przejmuje. Jak jest lato, to się odpoczywa na wakacjach. Jak jest się na meczu, to się mecz ogląda i gole liczy. A ci dziennikarze nic tylko swoje. I jeszcze te kobiety, co to raz po raz wychodzą na ulice i krzyczą. Prezydent Duda jest zniesmaczony, zażenowany i zaniepokojony. Przecież miało być tak miło, miał sobie posiedzieć, popatrzeć, jak chłopcy za piłką biegają. Bo chodzi o to, żeby było miło. A nie ciągle kobiety, kobiety.

Prezydent Duda wie, co robi. Jak nie podpisze, to do Trybunału Konstytucyjnego skieruje. A co, niech inni widzą i podziwiają, że on swoje zdanie ma. A w Trybunale mu wytłumaczą. On wie, wie to doskonale. A jak inni gadają, mecz mu przerywają, to można zawsze skierować delikwentów niepoprawnych do ministra zdrowia.

Adam Niedzielski wyspecjalizował się w nieodpowiadaniu albo opowiadaniu, jak to już powołał i już się pochylił, i w ogóle nie ma problemu, a jeśli jest, to nowa komisja sprawę załatwi. Niedzielski pewnie wzoruje się na Macierewiczu. Dowód z parówki i dowód ze zgniecionej puszki stały się już klasycznym przykładem dowodu nie wprost, ustanawiając nowe sylogizmy kulturowego myślenia. Minister Niedzielski tłumaczy więc wszystkim zebranym, że kobiety w Polsce mają bardzo komfortową sytuację. Nic tylko zachodzić w ciążę i umierać. Nawet martwy płód czy odejście wód płodowych przed czasem nie ruszy lekarzy, którzy sumiennie wypełniają polecenia kleru i zamiast przysięgi Hipokratesa stosują klauzulę sumienia. W polskich szpitalach wiadomo powszechnie, że lepiej zabić kobietę, niż narazić się na ciąganie po sądach ministra Ziobry. Kobiety zatem umierają, a minister Niedzielski tłumaczy pracowicie, że nie umierają. Dowód na parówkę, zawsze skuteczny.

Prezydent Duda słusznie się oburzył. Co go obchodzą kobiety, i to jeszcze martwe? Czy to jego sprawa, że kobiety umierają w szpitalach bez opieki medycznej? Grunt, żeby mu się bilans zgadzał: zadowolony prezes, uśmiechnięty ojciec dyrektor i do tego dobry meczyk. A teraz przed prezydentem Dudą niełatwe lato, bo mogą go ciągać po różnych dożynkach i innych festynach. Pewnie znów będzie hasał, tańczył do pieśni religijnych i pokrzykiwał o nie-ludziach-a-ideologii. Co go więc obchodzą kobiety? Taki los, trzeba było nie rodzić się kobietą. A jak się już nią jest, to nie należy się dziwić ani krzyczeć.

I tyle w temacie dla prezydenta Dudy. Co mu dali, to podpisał, i pewnie coś pismo nosem czuje, że trzeciej kadencji nie będzie, to chociaż na meczu posiedzieć sobie spokojnie chce chłopak. A potem na dożynki. W końcu w ministerstwie sprawiedliwości już wymyślono tajny plan ratowania kobiet i działania przeciwko przemocy. Jak się kołom gospodyń wiejskich rozda odkurzacze, mikrofale i gofrownice, to one tak się zabiorą do pracy, tak uzdrowią całe społeczeństwo, że już nic złego dziać się nie będzie. Wiadomo, kiedy zupa nie będzie za słona, to i mąż nie zabije, a tylko pobije. Minister Ziobro słusznie więc postanowił wesprzeć gospodynie.

Izabela, Agnieszka, Justyna, Dorota… cała lista młodych kobiet – kobiet, które dostały wyrok śmierci od Trybunału Konstytucyjnego, kobiet, których jedyną winą było to, że chciały mieć dziecko i urodziły się w Polsce. Izabela, Agnieszka, Justyna, Dorota… lista niedokończona, lista niepełna. Ile kobiet zmarło w ciszy, bez medialnego zgiełku? Ile choruje do dzisiaj tylko dlatego, że lekarze bali się je leczyć? Ile kobiet do dzisiaj żyje w nędzy i rozpaczy, wychowując chore dziecko? Ile kobiet zmarło zaraz po porodzie, rodząc płód, który można było dużo wcześniej usunąć? Ile widziało śmierć dziecka tak chorego, że nie było w stanie przetrwać nawet godziny? Ile kobiet zmuszanych jest do donoszenia niechcianej ciąży? Ile żyje z dzieckiem, którego nie chciały i którego nie kochają? Ile ma depresję poporodową? Ile kobiet umiera rocznie na powikłania po porodzie i ciąży? Ani jednej więcej? Naprawdę? W kraju, w którym prezydent się dziwi, że pytają go o sytuację kobiet, a on przecież przyszedł na mecz?

Tylko dlatego, że urodziłyśmy się kobietami i mieszkamy w tym kraju, my wszystkie nie mamy szans. My się nie liczymy. Nas nie ma. My kobiety zostałyśmy zredukowane do macicy, inkubatora, robota kuchennego, seksualnej zabawki. Nic więcej. Nie ma kobiety. Nie ma pani Izy, nie ma jej koleżanek, sióstr, matki. Bo nas kobiet nie ma.
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR.

KOD Małopolskieudostępnił to.



Przedsiębiorstwa wodociągowe największych miast zaklinają rzeczywistość, zapewniając, że mimo nawet niskich stanów wód wody ( do picia) nie zabraknie. Zdjęcia rzek i zbiorników wodnych jakoś nie dają powodów do wiary w urzędowy optymizm.

KOD Małopolskieudostępnił to.



Małopolski KOD szuka chętnych do pilnowania wyborów. Największe potrzeby w mniejszych miejscowościach.
— Wychodzimy do ludzi. Organizujemy projekt „Wybory bez picu”, czyli szukamy obserwatorów wyborczych.

2 użytkowników udostępniło to dalej



Coraz głośniejszy staje się postulat rozliczenia rządzących. Lista czynów, których władze się dopuściły, a które stanowią przestępstwa, delikty konstytucyjne lub jedno i drugie, jest długa. Sprawiedliwość domaga się reakcji.


Politycy opozycji starają się odpowiedzieć na oczywiste społeczne oczekiwanie sprawiedliwej odpłaty. Nerwy puszczają także sędziom. Prof. Krystian Markiewicz, sędzia i prezes Iustitii, człowiek wybitnie zasłużony dla obrony niezależnego sądownictwa, udzielił „Newsweekowi” wywiadu pod mocnym tytułem „Kilka lat spoza krat”. Krystian Markiewicz należy do sędziów szczególnie przez władze nękanych dziesiątkami postępowań dyscyplinarnych oraz organizowanym przez rządzących lub wspieranym przez nich hejtem. A jednak tego wywiadu nie powinien udzielić.

Podobnie niedobry, choć bardzo nośny, jest postulat rozliczenia polityków. Nie lubię, gdy tłum krzyczy „Będziesz siedział!” nawet pod adresem kogoś głęboko unurzanego w plugastwach władzy. O tym, czy ktoś będzie siedział, nie powinno nigdy rozstrzygać zapotrzebowanie ulicy. Proces rozliczeń musi być przeprowadzony z absolutnym poszanowaniem zasad państwa prawa. Najpierw trzeba uzdrowić prokuraturę i sądy, które muszą być prawdziwie niezależne i oddzielone od pozostałych władz, ale także od nacisku ulicy, od potrzeby odreagowania własnych krzywd.

Krystian Markiewicz w wywiadzie analizuje z punktu widzenia prawa, jakie czyny popełnili Kaczyński, Ziobro, Morawiecki i wielu innych. Tego sędzia nie powinien robić. Sędziowie muszą być ostrożni, zabierając głos w publicznej debacie. Mogą uczestniczyć w niej wtedy, gdy bronią niezależności sądownictwa, ale w zakresie, który wykracza poza ten obszar, muszą milczeć. Nie wystarczy to, że sędzia Markiewicz na pewno by się wyłączył ze sprawy, gdyby miał sądzić Ziobrę, Morawieckiego czy Kaczyńskiego. Jest symbolem niezależnego sądownictwa i nie może podważać zaufania do tej niezależności. Zaufanie takie powinien mieć nawet Ziobro, gdy stanie przed sądem.

W żadnym wypadku nie wolno nam do rozliczania władzy wykorzystywać tych wszystkich wyłomów w państwie prawa, które stworzyli obecnie rządzący. Nie sięgniemy przecież po nowo powołaną komisję badającą rosyjskie wpływy, choć aż się prosi, żeby dzisiejszych decydentów wezwać przed jej oblicze po wyborach. Nic z tych rzeczy. Politycy nie mają się zajmować rozliczeniami, tylko odbudować, a może zbudować infrastrukturę państwa prawa, która nawet tym najgorszym zapewni uczciwe procesy.

Sędziowie powinni uważać, wypowiadając się publicznie. Musimy być pewni, że nawet gdy staną przed nimi wszyscy Ziobrowie obecnej władzy, sędziowie zachowają pełną niezależność, choćby od tych właśnie osób sami doznali kiedyś niesprawiedliwości. To bardzo trudne, ale tylko tak zbudujemy trwały fundament sprawiedliwości. Fundament, na którym musi się oprzeć nowa Rzeczpospolita.
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.

KOD Małopolskieudostępnił to.



4 czerwca odbyły się dwa marsze: jeden za demokracją i wolnym państwem, drugi w obronie praw zwierząt. Szkoda, że nie był to wspólny marsz na rzecz naszej przyszłości wolnej od globalnego ocieplenia, zmian klimatycznych, koszmarnych upałów, pożarów, wymierania i zniszczenia. Bez praw zwierząt, bez poszanowania przyrody nie będzie żadnej przyszłości – ani demokracji, ani PiS-u, ani opozycji. W moim felietonie małe podsumowanie trudnych wyborów i czerwcowych politycznych manifestacji.


Marsze, marsze i po marszach. Do Warszawy 4 czerwca ściągnęły tysiące ludzi zatroskanych o nasz kraj, o stan demokracji. W tym samym czasie we Wrocławiu i Poznaniu odbyły się marsze Narodowego Dnia Zwierząt. Pojawili się na nich ci, którzy/e nie chcą pogodzić się z krzywdzeniem niewinnych i bezbronnych istot dla ludzkiej chciwości i upodobań. 3 czerwca na ulicach tłumnie manifestowano Dzień Równości. Wiele się działo, mnóstwo osób wyszło na manifestacje, wielu/e z nas próbowało odzyskać swój głos lub przemówić w imieniu innych.

Byłam na marszu we Wrocławiu. Dlaczego nie w Warszawie? Decyzja nie była łatwa, ale przeważyło jedno: o demokrację upomina się tyle osób, a o prawa zwierząt … no właśnie, gdzie są prawa zwierząt? Walczymy o wolne sądy, wolne media, niezależność sędziowską, Trybunał Konstytucyjny (by ponownie był od dużej litery, a nie od kaczej), Konstytucję, równość wszystkich wobec prawa. Walczymy o normalizację naszego świata, tak bardzo zaburzonego przez zachłanne rządy PiS-u. Nie może nam jednak umknąć to, że Ziemia umiera, umiera na naszych oczach. Nie będzie demokracji, nie będzie cywilizacji, jeżeli nadal będziemy tak okrutnie postępować wobec świata i zwierząt. Te wszystkie spory o prawo, o ekonomię, o codzienność demokracji, o wolne media i sądy nie będą miały znaczenia, gdy klimat rozszaleje się na dobre. Susze, pożary, powodzie, tornada, nieprzewidywalne zjawiska klimatyczne, brak pożywienia, brak atmosfery umożliwiającej nam swobodny rozwój – to nasza przyszłość, realna przyszłość.

Zło zaczyna się od zabójstwa bioróżnorodności. Już w tej chwili dzikie zwierzęta to niecałe 4% wszystkich istot żyjących na Ziemi. Reszta to człowiek, który emituje przerażające ilości gazów cieplarnianych, oraz zwierzęta hodowlane. Z jednego hektara pola można rocznie otrzymać około 250 kg białka ze zbóż, gdy tymczasem z jednego hektara pastwiska uzyskamy zaledwie 10 kg białka z wołowiny czy baraniny. Zwierzęta cierpią męki w hodowlach wielkopołaciowych, w transporcie, w rzeźni. Do tego przemysł mięsny odpowiada za 21–37% globalnej emisji gazów cieplarnianych, za 70% poboru wody pitnej oraz zakłócanie globalnego cyklu fosforowego i azotowego, co prowadzi w 30% do zakwaszania gleb i w 80% do eutrofizacji wód. A wszystko po to, by nakarmić najedzonych.

Marsz dla Zwierząt, Narodowy Dzień Praw Zwierząt to nie tylko manifestacja osób wrażliwych na krzywdę zwierząt. To przede wszystkim uświadomienie sobie, że oto doszliśmy do ściany. Katując zwierzęta, zanieczyszczamy nasz świat i prowadzimy rabunkową gospodarkę globu. Dla kotleta niszczymy naszą rzeczywistość, odbierając przyszłość naszym dzieciom i wnukom. Już za dziesięć lat świat będzie wyglądał zupełnie inaczej. Jeżeli ktoś mi nie wierzy, proszę obejrzeć aktualne relacje z Nowego Jorku. Z powodu zmian klimatycznych, globalnego ocieplenia, w Kanadzie płoną lasy na taką skalę, że w Nowym Jorku ludzie duszą się od toksycznych oparów. To nasza przyszłość. To przyszłość, w której bez bioróżnorodności, a przy dominacji industrialnego podejścia do życia nic już nie będzie takie samo.

4 czerwca chciałam być w Warszawie, chciałam upomnieć się o demokrację i wyrazić swój sprzeciw wobec łamania prawa. Wybrałam jednak Wrocław i manifestację w obronie praw zwierząt. To o wiele ważniejsze, bo ani demokracji, ani PiS-u, ani opozycji nie będzie – nie będzie żadnej przyszłości – jeżeli nadal zechcemy zamykać oczy i udawać, że nic się nie dzieje. Bez praw zwierząt, bez poszanowania przyrody, bez walki o zachowanie bioróżnorodności nie będzie klimatu sprzyjającego życiu. Każde wycięte drzewo, każdy wyprodukowany kilogram mięsa to nasz marsz w kierunku zagłady. Demokracja jest nam potrzebna jak tlen, a sami się tego tlenu pozbawiamy. Praworządność potrzebna jest nam jak bezpieczne warunki do życia, a sami niszczymy naszą niszę ekologiczną. O demokrację trzeba walczyć, podobnie jak o wolne sądy i media. Dlatego już dzisiaj trzeba się stanowczo upominać o prawa zwierząt, o poszanowanie przyrody, o lasy, wody, o każdą żywą istotę.

Nasza planeta umiera, umiera na naszych oczach, zabijana naszym egoizmem i niechęcią do brania odpowiedzialności za własne czyny. Przejadamy przyszłość naszych dzieci. Walka o demokrację to walka o bioróżnorodność, bez tego bowiem żadna partia gwarantująca nam prawa obywatelskie nie zagwarantuje nam przyszłości.
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR.

KOD Małopolskieudostępnił to.



Na tle państw Unii Europejskiej, jak wynika z raportu, skala obciążeń podatkowych w Polsce jest umiarkowana lub niewielka. OECD szacuje, że wielkość tzw. klina podatkowego w Polsce spadła w 2022 roku z 34,2% do 31,3%. To piąty najniższy wynik wśród państw Unii Europejskiej. Nie przeszkadza to różnej maści szamanom ekonomicznym oraz politycznym guru opowiadać o represyjnym charakterze polskiego systemu podatkowego.


Jak co roku, Polski Instytut Ekonomiczny prezentuje polski system podatkowy na tle państw Europy za pomocą popularnej miary, jaką jest Dzień Wolności Podatkowej. Zanim opowiem coś o polskich podatkach, najpierw zajmę się Dniem Wolności Podatkowej. To esencja libertariańskiej paranoi i wypaczenie idei demokracji – nawet według idei małego państwa, która powstała przecież w czasach monarchii i miała za cel ograniczać jej absolutystyczne ciągoty.

Dzisiejsze demokracje, w każdym razie te europejskie, ukształtowały się – przynajmniej w „starej” kontynentalnej Europie – po II wojnie światowej. Organizacja społeczna państwa opierała się wtedy generalnie na zasadach postkeynesowskich. Państwa miały wiele obowiązków wobec obywateli, prowadziły i nadal prowadzą wiele polityk publicznych, posiadają rozbudowane systemy usług. Po upadku swoich dyktatur do systemu europejskiego dołączyły Hiszpania i Portugalia.

Do realizacji swoich zadań społecznych państwa potrzebują podatków. Można więc przyjąć, że Dzień Wolności Podatkowej jest dniem końca polityk społecznych. Oczywiście to data tylko symboliczna, ale pozwala porównywać systemy podatkowe. Nie daje jednak informacji o ich wewnętrznym zróżnicowaniu, progresji, stopniu obciążenia daninami poszczególnych grup społecznych i podatkowych.

Raport porównawczy lokuje Polskę w grupie państw o niskich obciążeniach podatkowych, pomiędzy europejskimi rajami podatkowymi. Wydatki rządowe w Polsce w relacji do PKB w 2022 roku wyniosły 43,5%, co dało nam dziesiąte miejsce. Wyżej ulokowały się takie europejskie raje podatkowe jak Irlandia, Szwajcaria, Luksemburg i Cypr oraz kraje najbiedniejsze – Rumunia, Bułgaria, Litwa i Łotwa.

Bycie w gronie państw najbiedniejszych pewnie rani uczucia prawdziwych patriotów. Tyle, że nie Unia Europejska jest temu winna. To nasz regresywny system podatkowy i niski udział wydatków publicznych blokuje rozwój gospodarczy i społeczny. Taka właśnie polityka fiskalna jest przyczyną polskich problemów. Przychody z PIT to siódmy najniższy wynik w Europie, czyli jeden z najgorszych. Wpływa na to niski poziom opodatkowania osób o najwyższych dochodach, preferencje dla jednoosobowych działalności gospodarczych bez względu na wysokość dochodów, łagodne traktowanie przez fiskus kontraktów menedżerskich i tym podobnych. Przeciętny Polak spłaciłby swoje należności z PIT już 19 stycznia. Szybciej robi to tylko przeciętny Rumun, Chorwat, Czech. Polska wyprzedza w tym rankingu nawet Grecję.

Na tle państw Unii Europejskiej, jak wynika z raportu, skala obciążeń podatkowych w Polsce jest umiarkowana lub niewielka. OECD szacuje, że wielkość tzw. klina podatkowego w Polsce spadła w 2022 roku z 34,2% do 31,3%. To piąty najniższy wynik wśród państw Unii Europejskiej.

Nie przeszkadza to różnej maści szamanom ekonomicznym oraz politycznym guru opowiadać o represyjnym charakterze polskiego systemu podatkowego. Najlepiej nasz system podatkowy został opisany, choć nie po raz pierwszy, w rozmowie Grzegorza Sroczyńskiego z ekonomistą dr Jakubem Sawulskim (Next/Gazeta.pl 10.06.2019). A to było jeszcze przez Polskim Ładem i Nowym Ładem po Polskim Ładzie. Teraz jest jeszcze fantastyczniej.

Miłego świętowania! Dzień Wolności od Wszystkich Podatków wypada w Polsce w tym roku 11 czerwca. W zniewolonej (podatkowo) Francji wypada najpóźniej w Europie: 4 sierpnia.

(raport PIE za portalem Forsal)
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR.

KOD Małopolskieudostępnił to.



Polski Everest został zorganizowany przez inną polską gwiazdę, i to gwiazdę dwóch firmamentów. Jednym z nich jest gwiazdozbiór doradców podatkowych, na którym to blaskiem własnym (i we własnej opowieści) błyszczy Sławomir Mentzen.

KOD Małopolskieudostępnił to.



W „Gazecie Wyborczej” przedstawiono kłótnię, do jakiej doszło w programie „Kawa na ławę” stacji TVN24 między prowadzącym program Konradem Piaseckim a prezydenckim ministrem Andrzejem Derą. Dera miał się obrazić, ponieważ Piasecki w skierowanym do niego pytaniu porównał zespół powołany do istnienia ustawą, nad podpisaniem której ma się głowić prezydent Andrzej Duda, do eliminującego opozycję przedwojennego procesu brzeskiego.


Oburzenie ministra Dery jest rzeczywiście słuszne, bo Konrad Piasecki swoim pytaniem pokazał, że nie docenia poziomu bezprawia, jakim jest uchwalenie tej ustawy. W procesie brzeskim usiłowano zachować jakieś pozory legalności, orzekał więc sąd, byli sędziowie, był oskarżyciel, stosowano prawo, choć oczywiście złamano je, aresztując bez sądu oskarżonych. Była apelacja i kasacja. Było votum separatum sędziego Leszczyńskiego. Proces ten i tak jest hańbą II Rzeczypospolitej, próbowano jednak dotrzymać jakichś norm. Ustawa o komisji nie stara się udawać niczego. Jest pozbawionym jakichkolwiek pozorów naruszeniem wszelkich standardów konstytucyjnych oraz wynikających z europejskiej Konwencji praw człowieka. Godzi w prawo do niezależnego sądu, uderza w fundamenty demokracji, wprowadza kary gwałcące konstytucyjne zasady prawa karnego.

W swoich dotychczasowych wyczynach konstytucyjnych PiS próbowało usprawiedliwić bezprawność własnych działań, wykonując jakieś nonsensowne dla nauki prawa interpretacyjne wygibasy rzekomo wyprowadzone z Konstytucji. Ta ustawa natomiast przekracza wszelkie miary w sposób bezprecedensowy w historii Polski. Jest splunięciem Polsce prosto w twarz. Każdy, kto uczestniczył lub będzie uczestniczyć w tym barbarzyństwie, będzie musiał za to odpowiedzieć. Nic nie pomogą wpisane w ustawę zaklęcia o nieponoszeniu odpowiedzialności karnej przez członków komisji w związku z prowadzonymi w niej pracami. Wszystko to jest pozbawione mocy prawnej. Posłom głosującym za tą ustawą radziłbym się modlić, aby prezydent ją zawetował. Jeśli tak się nie stanie, sprawiedliwość i prawo się o nich upomni.

A minister Dera słusznie się oburza. Redaktor Piasecki nie dowartościował poziomu hańby, jaką wziął na siebie każdy głosujący za ustawą. Prezydent Duda stoi teraz przed prostym wyborem. Musi jedynie pamiętać, że droga hańby tylko z początku jest łatwa. Z czasem hańba nieuchronnie przytłacza tego, kto się za nią opowiedział.
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.


Wojna w Ukrainie zbliża się do momentu, który przesądzi o losie nie tylko Ukrainy, ale Europy i świata. Wydarzenia nabierają tempa. Grupy dywersyjne działają już w samej Rosji. Napięcie rośnie. Rosja zmierza nieuchronnie do klęski – w każdym razie na pierwszym froncie tej wojny. W walce moskalskie wojska nie mają szans pokonać Ukraińców broniących swojej ojczyzny z niewyobrażalnym męstwem.


Jest jednak i drugi front – mniej spektakularny, ale równie ważny, a tu szanse Putina są większe. To front propagandy. Jesteśmy na nim wszyscy. Demokracje nie przegrywają wojen w bezpośrednich działaniach bojowych. Przegrywają je u siebie, na głębokim zapleczu. Los Ukrainy zależy od ciągłego wsparcia Zachodu, które Putin stara się złamać. Im dotkliwsze są jego porażki na pierwszym froncie, tym bardziej rozgrzewa się front drugi.

Na drugim froncie, napędzanym sieciami społecznościowymi, przetaczają się terabajty fejków i kłamstw. Często bezmyślnie je powielamy, a efekt wzmacniają jeszcze całe fabryki trolli. Coraz silniej nakręca się ta maszyna w Polsce. Nasz kraj odgrywa centralną rolę w pomocy dla Ukrainy, a jest na propagandę podatny, bo należy do kręgu kulturowego, w którym emocje dominują nad rozumem. Jest to też kraj zamieszkany przez ludzi, w których kipią rozmaite resentymenty, żale i kompleksy.

Ostatnio obiegła Internet sporządzona rzekomo przez Ukraińców plansza pokazująca pomoc wojskową dla Ukrainy. Są tam słoweńskie T55, a nie ma ponad dwustu polskich Twardych i T72, Krabów, Rosomaków, Dzików i Migów. W ogóle Polski nie ma. W naszej sieci zawrzało. Nawet kompetentni wojskowi blogerzy zaczęli wytykać Ukraińcom niewdzięczność. A przecież właśnie w takich wypadkach potrzebna jest jak największa ostrożność. Nieznane jest źródło tej grafiki. W myśl łacińskiej paremii „cui bono” można jednak odgadnąć jej autorów. Ktoś z petersburskiej fabryki trolli ma podstawy, by uznać, że swoją szychtę zakończył sukcesem.

Pojawia się coraz więcej zdjęć wymierzonych w armię ukraińską i wprost wpisujących się w moskalskie narracje. Nie przypadkiem zaczyna się grzać temat Wołynia. Putin wie, że społeczeństwa zachodnie są zmęczone, i liczy na osłabienie determinacji demokratycznego świata. Za każdym razem gdy udostępniamy jakąś treść w sieci, pomyślmy, że walczymy na drugim froncie.

Putin nie złamie męstwa Ukraińców, tym bardziej więc będzie szukał szansy w wojnie propagandowej. Wyrażane są dzisiaj obawy – również podsycane przez petersburskie trolle – czy po wojnie Ukraińcy nie zapomną o naszej pomocy i solidarności. O roli Polski w Europie Środkowej po wojnie zadecydują nie Ukraińcy, ale my sami. Jeśli zdemolujemy do końca nasze państwo i skoczymy sobie do gardeł, żadnej roli nie odegramy. Jeśli natomiast będziemy silną (także dzięki armii) demokracją pilnującą rządów państwa prawa oraz silną gospodarką, znajdziemy dla siebie ważne miejsce. Na razie wytrwale idziemy w przeciwnym kierunku.
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.


Koszt zwolnienia z opłat za przejazdy autostradami zarządzanymi przez GDDiA oszacowano na zaledwie 100 milionów w tym roku i 200 milionów w latach kolejnych. Koszty społeczne mogą być o wiele większe.


W przestrzeni medialnej pojawił się ostatnio plakat Róży Thun zapraszający na coroczny Łyk Wolności w Krakowie. Na plakacie znalazło się ponadto logo Ruchu Polska 2050 i Renew Europe, czyli frakcji w Parlamencie Europejskim, do której Ruch Hołowni należy, a także logo KOD‑u. I rozpętała się awantura. Jak to, KOD wspiera tylko Hołownię, a przecież to przez niego nie ma jednej listy! Były też nieco zabawne głosy zarzucające KOD‑owi opowiadanie się po stronie Polski katolickiej.


Wobec tej kolejnej już burzy o niezbyt przyjemnym zapachu trzeba chyba wszystkim przypomnieć, jakie zadanie czeka nas w październiku. Otóż chodzi o przywrócenie demokracji i państwa prawa w Polsce. Może burzotwórcy tego nie zauważyli, ale demontaż instytucji demokratycznej Polski przekroczył już wszelkie granice. Procedowana w Sejmie ustawa o powołaniu komisji do badania wpływów rosyjskich narusza nawet najniższe wymogi dotyczące wymiaru sprawiedliwości i jest jaskrawo niekonstytucyjna. Upadek Trybunału Konstytucyjnego pozostawia w naszym państwie lej o kolosalnej głębokości, przy którym rakieta Błaszczaka to nic nieznaczący incydent. Destrukcja sądów i Narodowego Banku Polskiego, hańba na granicy białoruskiej, dezorganizacja budżetu państwa z wyprowadzeniem większości środków poza kontrolę parlamentarną, uderzenie w niezależność nauki, dewastacja szkolnictwa, stopniowe wychodzenie z Unii – aby przerwać to szaleństwo, trzeba jesienne wybory wygrać, bo potem może już nie być żadnych wyborów.

Byłem zwolennikiem jednej listy. Nie ma jej. Przychodzi nam zatem działać tak, aby z faktu istnienia kilku list wyciągnąć wszystko, co się da, bo to też ma swoje zalety. W interesie demokratycznej Polski leży, aby każda z partii opozycyjnych zdobyła jak najwięcej głosów, i to nie kosztem innych, ale kosztem PiS‑u i Konfederacji, oraz dzięki przyciągnięciu niezdecydowanych. Ważne, aby ugrupowania demokratyczne nie okładały się nawzajem, nawet jeśli jedno z nich miałoby w rezultacie zyskać mniej niż drugie. Suma głosów opozycji musi być znacząco większa od sumy głosów sił antydemokratycznych i antyeuropejskich. KOD działa zatem i będzie działał na rzecz wszystkich demokratycznych partii opozycyjnych. W tej sytuacji, mając na uwadze skalę zagrożeń dla Polski, każdy atak jednej części opozycji na drugą jest działaniem skrajnie nieodpowiedzialnym.

Łyk wolności zawsze był naszym wspólnym świętem i tak właśnie chcemy go z Różą Thun ponownie świętować – w nadziei na wielką zmianę w październiku. Czy zmiana ta nastąpi, zdecydujemy sami. Warunkiem jednak jest zrozumienie, że zwycięstwo zależy od wyniku całej opozycji demokratycznej. Jeśli to sobie uświadomimy, to niezależnie od tego, na kogo spośród ugrupowań opozycyjnych chcemy oddać głos, będzie nam jakoś łatwiej zrozumieć, co należy robić i czego absolutnie robić nie należy.
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.


4 czerwca wielki marsz demokratycznego społeczeństwa w Warszawie! Kto tylko może, stara się tam być. Jest to jednak spore wyzwanie logistyczne: bilety kolejowe wyprzedane, autokary, które mogą opłacić organizatorzy już wypełnione, a chętnych przybywa…


Pan Mateusz Morawiecki
Premier Rzeczypospolitej Polskiej

Z żalem stwierdzamy, że obchody 80. rocznicy wybuchu powstania w getcie warszawskim i związany z nimi wywiad w programie „Kropka nad i” (TVN24) stały się okazją do ataku na panią profesor Barbarę Engelking oraz na reprezentowane przez nią Centrum Badań nad Zagładą Żydów Instytutu Filozofii Socjologii PAN.
Centrum Badań nad Zagładą Żydów jest uznaną w Polsce i na świecie placówką badawczą, która konsekwentnie odkrywa kolejne obszary prawdy o Zagładzie. Prawda ta, choć często niełatwa do przyjęcia, pozostaje jednak prawdą i jako taką należy ją przyjmować. Wszystkie publikacje Centrum oparte są na wnikliwych, rzetelnych, nieraz wieloletnich badaniach zgodnych z powszechnie przyjętą metodologią, dlatego ich kwestionowanie w imię fałszywie pojętego patriotyzmu budzi nasz sprzeciw.
Jesteśmy przekonani, że nie ma narodów lepszych ani gorszych. W każdej społeczności są jednostki wybitne, jest większość ludzi przeciętnych i są jednostki złe, dlatego również wobec Zagłady Polacy zajmowali różne postawy. Naukowe badanie różnorodności tych postaw, skali pomocy, obojętności lub wrogości służy wyłącznie odkrywaniu prawdy historycznej. Tylko na takiej prawdzie powinniśmy jako naród budować swoją tożsamość.

Ujawnianie wstydliwych kart historii nie ma na celu pomniejszania narodowych zasług! Sprzyja jedynie refleksji nad tym, co w naszej kulturze, w naszej edukacji możemy zmienić, aby pośród nas było mniej ludzi obojętnych na zło, a coraz liczniejsi potrafili złu odważnie się przeciwstawiać. Abyśmy jako społeczeństwo stawali się po prostu lepsi.

Szczególnie niepokoi nas deklaracja ministra Przemysława Czarnka, który napisał: „Zleciłem bardzo szerokie badania międzyuniwersyteckie w ramach NPRH w celu wykazania gmina po gminie zaangażowania społeczeństwa polskiego w ratowanie Żydów w czasie holokaustu. Aby takie osoby jak w TVN24 już nie mogły obrażać Polaków”. Z deklaracji wynika jasno, że minister Czarnek zna już wyniki zleconych przez siebie badań. Po cóż więc wydawać publiczne pieniądze na ten cel? Samo zlecenie jest niebezpiecznym procederem, który podważa sens badań naukowych i kompromituje polityków.

W związku z wyżej przedstawionym stanowiskiem zwracamy się do Pana Premiera z apelem o wycofanie krzywdzących oskarżeń wobec profesor Barbary Engelking oraz Centrum Badań nad Zagładą Żydów. Być może w pracach zespołu kierowanego przez panią profesor znaleźć można jakieś nieścisłości lub błędy, należy jednak je wykazać, posługując się argumentami merytorycznymi. Nie można natomiast deprecjonować wyników badań naukowych, powodując się politycznym interesem i potrzebą zaspokojenia „społecznych oczekiwań”.

Zarząd Regionu Małopolskie
Komitetu Obrony Demokracji


Bez porozumienia opozycji demokratycznych wyborów w Polsce już nie będzie. Im konkretniejsze to porozumienie, tym większa szansa na rzeczywiste wybory i uczciwy spór polityczny. Najlepszym rozwiązaniem byłby rząd tymczasowy lub chociażby gabinet cieni gotowy do przejęcia władzy w razie oszustwa. Mam przekonanie, że tylko pod taką groźbą może dojść do eksmisji sił bezprawia, niesprawiedliwości i moskiewskich konfederacji.


Przedstawiam hasło i stosowną ilustrację nawiązujące nadchodzących wyborów – na użytek opozycji, czyli mnie i paru znajomych. Może zrobię sobie taki transparent w chwili wolnej od złej mocy wgniatającej nas w asfalt / beton / żwir / żużel.

JOIN OR DIE, czyli
POŁĄCZ LUB UMRZYJ, albo, jak kto woli,
PRZYŁĄCZ SIĘ LUB UMRZYJ

Prościej się nie da. Życie społeczne nie lubi komplikacji, wykrętów i stękania.
Rozumiał to Benjamin Franklin, publikując w 1754 roku artykuł wraz z jedną z najsławniejszych grafik politycznych w historii. Wtedy chodziło o zjednoczenie się kolonii brytyjskich przeciw ekspansji francuskiej w koalicji z Indianami. Symbol węża był później używany jako wezwanie do zjednoczenia w czasie wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych i przy wielu innych okazjach. Obraz wziął się z wierzenia ludowego, że przecięty wąż złożony przed zachodem słońca zrośnie się ponownie w jeden organizm. Myślę, że dzięki pobratymstwu z Pułaskim i Kościuszką możemy symbol zapożyczyć. Liczę, że motyw przyda się na 4 czerwca.

Czas na edukację i pogłębione debaty minął. Nie było tego zbyt dużo, szkoda. Ale nie łudźmy się, że w ostatniej chwili nadrobimy zaniedbania wielu lat. Nie nadrobimy. Teraz jest czas bezpośredniej akcji, zjednoczenia pod prostymi hasłami. Trzeba wyciągnąć wnioski i przedsięwziąć działania oparte nie na sprawiedliwości i słuszności, ale na woli przetrwania i życia. Prawdopodobnie będzie trzeba dokonać drastycznych wyborów wobec zatwardziałych separatystów, którzy mają nieraz za sobą słuszne argumenty i pokazują prawdziwe rachunki krzywd. Wszystkich słusznych racji nie da się spełnić naraz, a na pewno nie w czasie głębokiego i wielopłaszczyznowego kryzysu.

Nie chodzi tylko o Victora d’Hondta i „jedną listę”, ale o rzeczywiste działania. Porozumienie musi zostać zawarte przed wyborami, bo tylko wtedy do jakich takich wyborów dojdzie. Inaczej będziemy mieli do czynienia z farsą i oszustwem.

Podsumujmy jeszcze raz dla opornych: bez wstępnego porozumienia wszystkich sił demokratycznych do demokratycznych wyborów w Polsce nie dojdzie, więc inne (nawet słuszne) argumenty separatystów tracą ważność. Czy jest to możliwe przed najbliższymi wyborami parlamentarnymi? Tak, ale mało prawdopodobne. Dlatego jestem pesymistą i dlatego napiszę po raz trzeci, drukowanymi literami:

BEZ POROZUMIENIA OPOZYCJI DEMOKRATYCZNYCH WYBORÓW W POLSCE JUŻ NIE BĘDZIE.

Im konkretniejsze to porozumienie, tym większa szansa na rzeczywiste wybory i uczciwy spór polityczny. Najlepszym rozwiązaniem byłby rząd tymczasowy lub chociażby gabinet cieni gotowy do przejęcia władzy w razie oszustwa. Mam przekonanie, że tylko pod taką groźbą może dojść do eksmisji sił bezprawia, niesprawiedliwości i moskiewskich konfederacji.
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR.