Przejdź do głównej zawartości



Sto dni rządów z nowego politycznego rozdania musi przyspieszać bicie serca, zwłaszcza że trwa kampania do samorządów i wszyscy troją się i dwoją, opowiadając, jak to będzie pięknie, jeśli właśnie ich się wybierze. Dokonania ostatnich stu dni wyglądają nieźle. Jest jednak pewna mała rana, jeden problem, którego jakoś nikt nie chce rozwiązać. Może chodzi o pieniądze i zasilenie budżetu państwa, ale rzecz tak naprawdę dotyczy naszej przyszłości. Więc o drzewach w dzisiejszym moim felietonie.


Sto dni rządu to czas na podsumowanie. I oczywiście wszyscy rzucili się a to do chwalenia, a to do krytykowania. Taka karma – skoro się chciało rządzić, to trzeba brać pod uwagę, że suweren patrzy i rozlicza ze wszystkich obietnic. W całym tym rwetesie dwie kwestie naprawdę niepokoją: prawa kobiet, jak zawsze marginalizowane, i prawa nas wszystkich, które jak zawsze się omija.

Ministra Paulina Hennig-Kloska już 8 stycznia deklarowała, że oto niebawem rząd przyjmie plan wstrzymania wycinki lasów. Dokładniej rzecz ujmując, plan ograniczenia, a nie wstrzymania. Naród ma więc się cieszyć, że na takich terenach jak Puszcza Karpacka, Romnicka, Borecka, Świętokrzyska, Augustowska, Knyszyńska czy w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym i Bieszczadach zmniejszy się wyrzynanie drzew. Zmniejszy. Zostanie też ograniczony eksport drewna. Na bogato. Zaraz pewnie usłyszymy, że Polska nie odpowiada za deforestację naszego globu i że my sobie tylko takie minimum wycinamy. Ekolodzy ciągle mają nadzieję, że jest szansa na zwiększenie terenów ochrony. Tylko że czas ucieka, a drzewa są cięte.

Obecny rząd odziedziczył państwo w demontażu. Gdzie spojrzeć, tam jakaś po-PiS-owska ruina. To oczywiste, że w sto dni wszystkich katastrof nie można odwrócić; z niektórymi pewnie będziemy się jeszcze borykać przez lata. Wiadomo – popsuć da się szybko i łatwo, a naprawiać trzeba długo i nieraz żmudnie. Tyle tylko, że chodzi o lasy, o nasze lasy, a w nich każde drzewo jest na wagę złota. Świat umiera na naszych oczach, trwa kryzys klimatyczny i każde drzewo się liczy, a z nim ekosystem, zachowanie bioróżnorodności, ratowanie biosfery. Wiedzą to doskonale młodzi ludzie, aktywistki i aktywiści. Ich protesty wstrząsnęły społeczeństwem, ale niestety na chwilę. Zamiast się zastanowić, dlaczego uczestnicy strajku klimatycznego uparcie powtarzają swoje, zamiast starać się zrozumieć, co mówią ludzie ze stowarzyszeń Pracownia na rzecz Wszystkich Istot, Gaja, Niech Żyją, Manifest Wegański, zamiast skonfrontować się z faktem, że za chwilę będziemy umierać bez czystego powietrza i pitnej wody – my wycinamy.

Obietnica ograniczenia wycinki nic nie zmienia. Pilnowanie interesów przedsiębiorców żyjących z handlu drewnem i zachęcanie ich, by materiał obrabiali na miejscu, tak samo jak zmniejszanie eksportu drewna nic tak naprawdę nam nie dają. Każde wycięte drzewo staje się dla nas utratą przyszłości. Wycinanie drzew zaburza też gospodarkę wodną, a Europa pustynnieje i już mamy w Polsce regiony, gdzie woda staje się deficytowa. Bez drzew nie tylko nie ma oczyszczania atmosfery z CO2 czy regulacji przepływu wody, ale nie ma też domu dla zwierząt, co prowadzi do redukcji bioróżnorodności, a to z kolei przekłada się na zwiększone zaburzenia w biosferze. Im bardziej niestabilna jest biosfera, tym szybsza degradacja naszej planety. W naszym lokalnym – polskim – krajobrazie nie chodzi tylko o piękne widoki lasu. Tutaj chodzi o nasze płuca.

Nowotwory stały się chorobą cywilizacyjną, tak samo jak alergie i problemy górnych dróg oddechowych. Naszą codziennością jest zanieczyszczone powietrze. Służba zdrowia zmaga się z niedofinansowaniem, brakiem lekarzy, brakiem pieniędzy na kosztowne terapie chorób cywilizacyjnych. Podtopienia i susze zaskakują rolników i niosą zniszczenia dla mieszkańców wielu regionów naszego kraju. Kolejne grono polityków i polityczek natomiast wypiera istotną kwestię: świat to system naczyń połączonych. Wycinanie drzew to tylko początek większej katastrofy o długofalowym oddziaływaniu, co już widać na oddziałach onkologii czy pediatrii.

Tak naprawdę pierwsze sto dni naszego obecnego rządu wypada całkiem nieźle. Wobec ogromu bałaganu i destrukcji, jakie zostały po kaczej władzy, nowy rząd radzi sobie dosyć dzielnie. Szkoda tylko, że kobiety muszą znów poczekać, aż dostrzeżone zostaną ich problemy. I szkoda, że ekologii ciągle nie traktuje się jak priorytetu. Nadal wyrzyna się drzewa w polskich lasach. Słowa o ograniczeniu wycinki nic tu nie zmienią. Ciągle nie ma politycznej świadomości, że drzewa to coś więcej niż potencjalne drewno i uzyskane z niego pieniądze. Drzewa to nasze być albo nie być na planecie. A Polska już pustynnieje…
Felieton jest wyrazem opinii autorki. Nie prezentuje stanowiska ZR.


Wczoraj odbyło się Walne Zebranie Członków Regionu Małopolskie KOD. Było to dla mnie wielkie przeżycie. Od 2016 roku byłem w Zarządzie Regionu. Teraz nie pełnię już żadnej funkcji. Wczorajsze Walne zakończyło się w najlepszy możliwy sposób. Wyszliśmy z niego zjednoczeni – sytuacja w polskich warunkach wyjątkowa. Były osoby, które dla dobra wspólnego zrezygnowały z ubiegania się o funkcje, umożliwiając zawarcie kompromisu. Dowodzi to wielkiej dojrzałości.


Niektórzy się martwią, że taki kompromis między głównymi siłami naszego lokalnego KOD-u i wystawienie wspólnej listy narusza zasady demokracji. To nie jest prawda. Demokracja żyje ze sporu, ale czasem zawarcie kompromisu, a nie spór jest najlepszym wyborem. Wczorajsze rozstrzygnięcie uzyskało bardzo silną demokratyczną legitymację. Mamy przewodniczącego Grześka Górskiego z pełnym uprawnieniem do reprezentowania nas wszystkich. Cieszy powrót Danki Czechmanowskiej do Zarządu. Jest kontynuacja i nowość.

Przed KOD-em stoją teraz ważne zadania. Trzeba dopilnować, aby w końcu powstały w pełni niezależne od polityków media. Trzeba się zatroszczyć o reformę sądów, aby wróciła praworządność, ale już bez starych patologii. Trzeba wspierać budowanie prawdziwie niezawisłej prokuratury. Trzeba zadbać o autonomię uniwersytetów. Trzeba także – co może być dla KOD-u bardzo trudne – dopilnować, aby słuszne rozdzielenie państwa i Kościoła nie uderzyło w wolność religijną. I przede wszystkim trzeba wspierać Ukrainę, bo tam za demokrację i wolność leje się krew.

Wczorajsze Walne było sukcesem. Nowy przewodniczący gwarantuje, że sprawy pójdą w dobrą stronę. Wielkie gratulacje należą się Ewelinie Pytel, która ma potężną zasługę w tym, że małopolski KOD jest taki silny. Dziękuję wszystkim członkom Zarządu Regionu i wszystkim małopolskim koderom. Mieliśmy w przywróceniu demokracji w Polsce ogromny udział. I możemy być z naszego KOD-u prawdziwie dumni.
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.



Plaza, 2nd Floor, Souk Al-Kuwait, Main Blvd, near Chase Value, D Ground Block D People’s Colony No 1, Faisalabad, Punjab 38000, Pakistan


Szanowne Koleżanki, szanowni Koledzy, drogie Członkinie i drodzy Członkowie KOD


Postanowiłam w nadchodzących wyborach zgłosić swoją kandydaturę na członkinię Zarządu Regionu Małopolskie.


Do Komitetu Obrony Demokracji wstąpiłam w 2016 roku.


Szanowni Państwo,
Drogie i Drodzy,


Jutro wielkie święto demokracji w Komitecie Obrony Demokracji Regionu Małopolska.


Będziemy wybierać nowe władze do Regionu.


Szanowni Członkowie i Członkinie Komitetu Obrony Demokracji w Małopolsce,
Drogie i Drodzy,
Jak większość z Was już wie, zdecydowałem się wystartować w wyborach na Przewodniczącego Zarządu KOD Małopolskie.


Magdę Kobylańską ( Magda Ko) znam od samego początku mojej aktywności w KOD.
Gejzer pomysłów i autorka najlepszych eventów przygotowywanych przez KOD Małopolska.


To Magda koordynowała śpiewanie Ody do Radości przez całą Polskę.


Zamierzam startować do Zarządu Regionu.
Jestem absolwentką Akademii Ekonomicznej w Krakowie specjalność organizacja i zarządzanie. W KOD jestem od IX 2016 r.a obecnie pełnię funkcje wiceprzew.Grupy Lokalnej Oświęcim -Chrzanów.


W działalności KOD-u biorę udział od początku, od pierwszego spotkania jesienią 2015 roku. W roku 2022 zostałem wybrany do Zarządu Regionu Małopolskie, w którym do obecnej chwili pełnię obowiązki wiceprzewodniczącego.


Drodzy Członkowie małopolskiego KOD.
Zbliża się to, co jest solą każdej demokratycznej organizacji - Walne Zebranie Członków i wybory.



Minął kawał czasu. Pamiętam, jak zimą 2016 roku przyszedł do mnie Piotr Gawlik. Wcześniej napisałem w liście, że chciałbym się włączyć w działania KOD-u. I się zaczęło.


Szalone osiem lat z okładem – osiem lat manifestacji, spotkań. Zostałem wybrany na członka zarządu i wiceprzewodniczącego KOD-u Małopolskie. Miałem też wielu przewodniczących: Dankę, Bartka, Beatę, Ewelinę. Wspaniali ludzie. To był długi czas. Nie ma już z nami Tadka Kusia, Beaty Kwiatkowskiej, Zbyszka Wagnera, Stefana Patyka i wielu innych.

KOD Małopolskie był siłą jednoczącą lokalną opozycję, organizatorem demonstracji na Rynku, pod sądami. A ostatnio w strasznym czasie wojny w Ukrainie zaangażował się w pomoc, pokazując, że gdy chodzi o podstawowe interesy Polski i Europy, można współpracować nawet z tymi, od których politycznie jesteśmy daleko.

Mam w oczach twarze tylu ludzi obecnych na manifestacjach, ludzi, którzy nie rezygnowali z działania przeciwko rodzącemu się autorytaryzmowi. Ludzi oddanych Polsce, mających nadzieję – nie tę kruchą, marną. Ludzi, którzy dzięki swojej wytrwałej niezgodzie na bezprawie odnieśli zwycięstwo. Z dalekiej podróży Polska wraca na europejski szlak praw człowieka, wolności, demokracji i solidarności.

W sobotę zakończy się moja kadencja w zarządzie regionu. Nie byłem dobrym wiceprzewodniczącym: przez ostatnie dwa lata pochłaniało mnie organizowanie wsparcia dla Ukrainy. Było to jednak ważne zadanie i w tej działalności dumnie reprezentowałem KOD. Przychodzi czas na pożegnanie się z zarządem. Będę odtąd szeregowym członkiem KOD-u, wciąż – mam nadzieję – w różny sposób pomocnym, wciąż z możliwością komentowania naszej rzeczywistości. Dziękuję wszystkim za ten szczególny czas. Razem osiągnęliśmy coś bardzo istotnego.
Felieton jest wyrazem opinii autora. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie.


I’ve been kind of bouncing around various projects the past week.

I have tentatively completed sidewalk mapping in Emsworth Borough, and have moved on to adding sidewalks and pedestrian crossings in Avalon. I also did a little revamp of the playground adjacent to the Avalon Elementary School. It turns out that as I was extending the sidewalk along California Avenue, I met up with some previously mapped sidewalk bits, which is nice. Although they have not added a lot of the tags I do, so I will circle back to make this area a little more seamless with what I’ve added to the west.

I’m planning to go through Ben Avon and Emsworth to tag pedestrian crossings and curbs a little more consistently; I had been changing the way I tag things as I went based on new information/methodology.

I got kind of distracted when I realized that Pittsburgh Botanical Garden needed some updating due to their recent renovations. I was able to add the new visitor center and update a lot of the concrete paths, but I have some question marks as to the accuracy of some of the other paths on the property. I will take some good GPX tracks the next time I am there (likely this week). I especially want to see what progress has been made on the feature that is to the southwest of the Lotus Pond. I will also try to acquire a more precise/accurate/official property map from PBG, because the pictoral one on their website is great for ordinary wayfinding, but wholly inadequate in precisely showing where things are.



15 października pokazaliście Waszą moc – 27 tysięcy wolontariuszy dołączyło Obywatelskiej Kontroli Wyborów, sprawdzając, czy proces głosowania w lokalach wyborczych przebiega prawidłowo.





Zastanawiam się w dzisiejszym felietonie, czy naprawdę potrzebne są nam komisje śledcze. Mam wątpliwości, waham się. Zamiast komisji chyba wolałabym proces, zamiast przesłuchań urządzanych przez polityków i polityczki wolałabym prokuratorskie pytania – i to nie przed kamerami, ale na sali rozpraw, nie w świetle fleszy i kamer, ale w świetle faktów i rzetelnego rozliczania przestępstw. Komisje śledcze robią show, a Polska dalej jest podzielona na dwa narody pełne złych emocji, nadal czeka na sprawiedliwość.


Chory czy nie chory – oto jest pytanie. Jakoś tak zaraz po wyborach okazało się, że Zbigniew Ziobro zachorował. I się zaczęło. Do tej pory raz po raz pojawiają się różne wieści, ostatnio nawet sam zainteresowany pokazał się na szpitalnym łóżku z kroplówkami i słowem do narodu, by nie bagatelizować żadnych objawów.

Dyskusja na temat choroby byłego ministra sprawiedliwości ujawnia pewną niezdrową tendencję. PiS tak bardzo zniszczyło nam świadomość, że zaczynamy funkcjonować w jakiejś okrutnej rzeczywistości, w której nienawiść przeważa nad współczuciem. Co gorsza, PiS-owscy politycy nadal podgrzewają atmosferę. Ostatnio na komisji do spraw Pegasusa popis pogardy dał sam jego wysokość, już-bez-żadnego-trybu prezes. Odmawianie przez niego odpowiedzi na pytania komisji czy obrażanie przesłuchujących go posłów zagęszczały atmosferę nienawiści.

To nasza największa przegrana – nienawiść. Pełzająca dyktatura PiS-u pozostawiła za sobą grzybiczny ślad nienawiści i pogardy. Komisje powołane przez nowy rząd ruszyły z całą mocą. Ale czy naprawdę potrzebujemy tych spektakli? Publiczne przesłuchania stają się dla przeciwników PiS-u potwierdzeniem tego, co już w pewnej mierze wiadome: Polska była rozkradana przez program koryto+ i bezceremonialne zachowanie pisowców. Dla zwolenników PiS-u natomiast, zwłaszcza dla twardego elektoratu, publiczne przesłuchanie prezesa to zapewne prowokacja i bezpardonowe szarganie wielkiego wodza. Dla jednych i drugich nerwy. Przeciwnicy denerwują się skalą bezczelności i pogardy, skalą korupcji i niekompetencji. Zwolennicy złoszczą się, że ich wódz jest traktowany jak zwykły człowiek, że ich wizja przyszłości zaczyna się chwiać. Jedni i drudzy trzymają się swojej strony barykady i nic na razie nie wskazuje na to, że Polska przestanie być podzielona.

Czy zatem potrzebujemy takich publicznych komisji? Czy nie lepiej, żeby wszystkim zajęła się prokuratura? Po co nam w telewizji jeszcze jeden spektakl nienawiści?

Rozliczenie ludzi łamiących prawo jest konieczne. Transparentność i informacja powinny być na pierwszym miejscu. Spektakle jednak nie są tu pożądane. Komisje śledcze wydają mi się eskalacją polsko-polskich konfliktów. Jak Polska była podzielona, taka pozostaje. A przecież chodzi o przywrócenie porządku prawnego, rozliczenie lat zaniedbań i PiS-owskiego mataczenia, a nie o pustą wendettę. Zdecydowanie wolałabym podanie do publicznej wiadomości wyników śledztwa, wolałabym rozprawę, a potem ogłoszenie wyroku. A oglądając to, co się dzieje w mediach po transmisji obrad komisji śledczej do spraw Pegasusa, mam wrażenie, że tylko podgrzewamy istniejącą nienawiść.

Politykę uprawia się po to, by ludzie nie musieli wychodzić na ulice. W ostatnich latach obywatelki i obywatele musieli jednak ciągle krzyczeć na ulicach z rozpaczy spowodowanej zabijaniem demokracji i praworządności naszego państwa. W ostatnich latach budowano mury i dzielono ludzi na gorszy i lepszy sort. Fakt, że tyle osób nie wierzy w chorobę Ziobry lub mu nie współczuje, oznacza dominację nienawiści. Grozi nam eskalacja złych emocji. A przecież Temida ma przepaskę na oczach, bo sprawiedliwość nie ma względów dla nikogo, wszyscy wobec prawa są równi.

Niszczenie porządku prawnego, tak samo jak niszczenie społecznego zaufania czy uczciwości, to najbardziej widoczne skutki rządów PiS-u. Obudzono skrajne emocje. Poziom agresji i pretensji został wywindowany bardzo wysoko. Naszą przegraną jest nienawiść, jaką odczuwamy. Przegraną naszego państwa jest to, że pozostajemy ciągle podzieleni – i to nie przez zewnętrznego wroga, przez nieznane nam czynniki, ale przez nas samych.

Choroba to prywatna sprawa, zadanie dla lekarzy, kwestia medyczna, ale nie zmienia to faktu, że jako prokurator Ziobro łamał prawo i niszczył ludzi tylko po to, żeby utrzymać się przy władzy. Dlatego nie jest ważne czy rzeczywiście jest chory. Nie jest to sprawa do rozstrzygnięcia w medialnej debacie. Ważne jest to, kiedy Ziobro będzie mógł zeznawać i pojawi się w prokuraturze, by rozliczyć się z tego, co zrobił.

Widok Ziobry na łóżku szpitalnym nie jest nam potrzebny, tak samo jak nie potrzebujemy widoku Kaczyńskiego kpiącego z komisji śledczej. Jednym i drugim panem powinna zająć się prokuratura, i to nie w świetle kamer. Partia PiS doszła do władzy, urządzając spektakle nienawiści na ulicach i w Sejmie. Największą dla nich karą byłoby zatem milczenie mediów: brak nagrań, kamer, mikrofonów i dziennikarzy. Cisza. Tylko prokurator, adwokat i sędzia. Sprawiedliwość nie powinna rozgrywać się w telewizji, nie powinna być jeszcze jednym show. Sprawiedliwość to nie sprawa emocji. Temida nie bez powodu ma oczy zakryte.
Felieton jest wyrazem opinii autorki. Nie prezentuje stanowiska ZR.




Happy Burger 11309 Midlothian Turnpike Richmond, VA 23235

OpenStreetMap is a map of the world, created by people like you and free to use under an open license.



Polskie wybory samorządowe są najmniej proporcjonalne i demokratyczne ze wszystkich rodzajów wyborów, pomijając oczywiście Senat, który należy zlikwidować. Pytanie tylko, czy należy go zlikwidować razem z senatorami.




apresentação do projeto mapeaia Belém a comunidade Brasileira do Openstreetmap / presentation of the Mapeaia Belém project to the Brazilian Openstreetmap community


Hallo zusammen,

ich habe auf der Arbeit die Aufgabe das Parken in Frankfurt mithilfe des Rapid Editors zu taggen. Dafür möchte und soll ich so präzise wie möglich vorgehen. In vielen Straßen kommt es aber vor, dass verschiedene Parkrichtlinien oder Ausrichtungen bestehen. Außerdem sind einige Straßen sehr lang in OSM.

Eine Möglichkeit ist, die Straßen mithilfe eines Punkts zu teilen, um verschiedene parktags einzufügen. Das zerstückelt aber oft die Straßen und es entstehen kleine Teilstücke mit verschiedenen ID’s. Die zuvor eingefügten Attribute bleiben aber bestehen.

Jetzt ist die Frage, welche Folgen es hat, die Straßen aufzuteilen, um präzise Parkangaben tätigen zu können, oder ob das keine wirkliche Rolle spielt. Viele Straßen sind ja sowieso schon sehr aufgestückelt.

Über eine Antwort würde ich mich sehr freuen.

Gruß Simon (Infra-Simon)






Degrowth czy kultura zapierdolu?-Zofia Smełka-Leszczyńska,Kamil Fejfer -I.Wyszogodzka #JeszczePolska

Z dr Zofią Smełką-Leszczyńską, autorką książki "Cześć pracy czyli o .... (jak wyżej) " i Kamilem Fejferem, autorem "Opowieści o pracy" i "O kobiecie pracującej" porozmawiamy o tym, czy można się się po prostu NIE ROZWIJAĆ, o "terrorze praworządności wzrostu gospodarczego" i o tym, jak styl pracy modeluje pokolenia: nas, nasze rodziny, i całość relacji społecznych. Pokolenie X zatrudnia Zetki. I odwrotnie. Zapraszam serdecznie Iwona Wyszogrodzka



https://podcasters.spotify.com/pod/show/reset-obywatelski/episodes/Degrowth-czy-kultura-zapierdolu--Zofia-Smeka-Leszczyska-Kamil-Fejfer--I-Wyszogodzka-JeszczePolska-e2h0t6n

#ResetObywatelski



Sytuacja muzułmanów we Francji - Zbigniew Stefanik - Blanka Dżugaj #AzjaIncognita

Rozpoczął się ramadan. We Francji, gdzie mieszka ponad 6 mln wyznawców islamu władze zwiększyły środki bezpieczeństwa wokół meczetów. Co skłoniło francuskie MSW do podjęcia takich działań? O sytuacji muzułmanów we Francji Blanka Dżugaj porozmawia ze Zbigniewem Stefanikiem, korespondentem polskich mediów z Francji.



https://podcasters.spotify.com/pod/show/reset-obywatelski/episodes/Sytuacja-muzumanw-we-Francji---Zbigniew-Stefanik---Blanka-Dugaj-AzjaIncognita-e2h0t8j

#ResetObywatelski

Kierunkowy74udostępnił to.





Open street mapping training was started at. 09:00, it was located at Kacyiru in Gift house where headquarter of OpenStreetMap Rwanda located. it was started by Jeannette as coordinator of Eco mappers, she starts with welcoming all newcomers (the trainee of the day) with good greeting and asked them to feel at home. as continuing she asked Jack to explain for us what OpenStreetMapping mean? what Eco mapper do? he told us where Eco mapper comes from, their vision and missions etc. jeanette continue as the newcomer to present itself and then she shows us her team one by one in his/her name and what he/she responsible for in Eco mappers group. continuing with receiving speakers, our special guest etc. also, we taking tea break together, then we follow another speaker. as we continuing to be celebrating women day, we play game together, and then we start to study how can we contribute to mapping process, Liliane helper us and another ecomappers member then we start to map, where the first mapper of the day mapped 170 buildings, he is a boy, finally, we took photos and sharing food together.


Wydaje mi się czasami, że społeczeństwo zapomina o Ukrainie, wypiera traumę i tragedię z pamięci, zaabsorbowane już innymi konfliktami lub po prostu życiem codziennym. Wracamy do wrodzonej nienawiści do człowieka, nie mamy już chęci niesienia pomocy ani nawet mówienia o tym, co przez cały czas dzieje się na wschodzie.


W tak newralgicznym momencie, jakim jest oczekiwanie na wsparcie USA dla Ukrainy, przyznanie pierwszego Oskara w ukraińskiej historii filmowi „20 dni w Mariupolu” Mstyslava Chernova ma znaczenie wielowymiarowe. Jest to nie tylko nagroda dla wybitnego dzieła kinematografii ukazującego tragiczne losy kraju objętego wojną, ale też jawny znak tego, że popkultura wciąż może wpływać na społeczeństwo. Uświadamianie Amerykanom, dlaczego pieniądze z ich budżetu są tak potrzebne na pomoc dla odległego kraju, ma ogromną wagę.

Sama mowa akceptacyjna reżysera była jedną z bardziej przejmujących w dziejach gali oskarowych. Chernov mówił, jak wielkim zaszczytem jest otrzymać pierwszego Oskara dla Ukrainy, ale przyznał też, że prawdopodobnie jako jedyny z dotychczas nagrodzonych wolałby nigdy nie stworzyć dzieła, za które odbiera statuetkę. Były to mocne, poruszające słowa, emocjonalnie odświeżające pogląd świata na wojnę, która wciąż trwa.

Dlatego warto obejrzeć film i wystąpienie reżysera. Obyśmy nigdy nie byli obojętni.
Felieton jest wyrazem opinii autorki. Nie prezentuje stanowiska ZR Małopolskie KOD.